Królowe Szczurów powracają! Po średnio udanym poprzednim tomie cieszę się, że wydawnictwo Non Stop Comics zdecydowało się kontynuować serię. Czwarty tom „Rat Queens” ma w sobie wszystko, za co polubiłem ten tytuł. A nawet jeszcze więcej. Tak więc kolejny raz zapraszam do świata fantasy pełnego magii i potworów. No i grzybków.

„Rat Queens 4: Najwyższe fantazje” – okładka

Najnowszy tom „Rat Queens”, który nosi tytuł „Najwyższe fantazje”, to tak naprawdę reboot serii. W oryginalnych wydaniach zeszytowych zrestartowano numerację i oznaczono serię jako „vol. 2”. Jednak wydanie zbiorcze ignoruje nową numerację i w rezultacie dostaliśmy tom z numerem „4”. Podobnie jest zresztą w oryginale.

Restart serii czy też nie? Oto jest pytanie

Najnowsze przygody naszych dzielnych awanturniczek są restartem ich przygód, ale nie do końca, ponieważ tom czwarty kontynuuje historię przedstawioną w ostatnim albumie. Teraz uwaga, będą drobne spoilery. Królowe uratowały ojca Hannah, Gerarda, który teraz mieszka razem z nimi. Brat Violet w dalszym ciągu przebywa w Palisadzie i również zaczął wieść życie awanturnika do wynajęcia. No i jakby tego było mało, Palisada nadal boryka się z problemem, jakim były wielkie kałamarnice zstępujące z nieba. Większość wątków jest ciekawie kontynuowana, a odniesień do poprzednich tomów jest całkiem dużo.

"Rat Queens 4: Najwyższe fantazje" – przykładowa plansza

„Rat Queens 4: Najwyższe fantazje” – przykładowa plansza

Dlaczego w takim razie mowa o restarcie serii? Ponieważ „Najwyższe fantazje” ignoruje zakończenie tomu trzeciego. Jak dobrze pamiętacie, w drużynie naszych bohaterek nastąpił rozłam, poważny rozłam, a jedna z nich przeszła na „ciemną stronę mocy”. W najnowszym tomie nie ma o tym ani słowa. Gerard został uratowany, Hannah wróciła do drużyny i wszystko zaczyna się praktycznie od nowa. W komiksie jest tylko wzmianka o tym, że naszych bohaterek nie było w Palisadzie rok, i to tyle.

Wspomnianego okresu nie jestem jednak do końca pewien, bo w jednym miejscu jest mowa o miesiącu. W każdym razie nie wiemy, co działo się z bohaterkami podczas ich nieobecności. To rozwiązanie nie do końca mnie satysfakcjonuje, bo pozostawia czytelnika w niewiedzy. Z drugiej jednak strony, umożliwia wejście w serię tym, którzy nie czytali komiksu wcześniej. Osoby, które dopiero zapoznają się z ”Rat Queens”, mogą czuć się lekko zdezorientowane, ale to uczucie szybko mija.

Nowe przygody, nowi bohaterowie oraz nowi twórcy

Pod względem humoru i ogólnego klimatu komiks nie zmienił się ani trochę. Nadal mamy do czynienia ze sporą ilością przekleństw, dowcipów oraz golizny okraszoną mocnym kacem i grzybkami. Do naszych bohaterek dołączyła też Braga, ogrzyca znana z poprzednich tomów. Poznajemy również drużynę, która nazywa siebie „Chórem”, a przez innych nazywana jest „łowcami sekt”. To właśnie oni mają zająć się sprawą wielkich kałamarnic.

„Rat Queens 4: Najwyższe fantazje” – przykładowa plansza

Do tego, jak już wspomniałem, Barrie, brat Violet, także założył własną kompanię, która jest dokładnym odpowiednikiem naszych bohaterek. Tylko że męskim. W jej skład wchodzi emerytowany czarodziej Zestrum, hodujący na swoim ciele grzybki druid Neil oraz chodzący grzybek zwany Kolesiem. Ich skuteczność i umiejętności bojowe zostawiają niestety wiele do życzenia, ale sytuacje, w których się znajdują, powodują naprawdę dużo śmiechu.

Tom czwarty jest o wiele lżejszy niż dwa poprzednie i najbliżej mu zdecydowanie do tomu pierwszego. Czyta się go miło, szybko i przyjemnie. Senarzystą serii nadal jest Kurtis J. Wiebe, zmienił się jednak rysownik. Za warstwę wizualną odpowiada Owen Gieni, który tchnął nowe życie w ten komiks. Świat przedstawiony jest teraz bardziej fantastyczny, kolorowy i różnorodny. Podoba mi się to, w jaki sposób prezentowana jest mimika postaci. Wiemy, kiedy ktoś się cieszy, smuci, złości, wszystko jest bardzo wyraźne i szczegółowe. Nie potrzeba dymków z tekstem, żeby odczytać czyjeś reakcje.

Polskie wydanie nie odbiega od poprzednich tomów. Dodatków niestety brak, z wyjątkiem kilku okładek alternatywnych wplecionych w sam komiks. No i kilka literówek się znalazło, ale nie psują one ogólnego odbioru.

Przygoda trwa i trwać będzie

Dobrze, że wydawnictwo Non Stop Comics nie porzuciło tej serii. „Rat Queens” jest naprawdę fajnym i ciekawym tytułem fantasy, która momentami potrafi zaskoczyć. Pomimo lepszych i gorszych momentów całość trzyma w miarę równy poziom, co mnie osobiście bardzo cieszy. Z niecierpliwością oczekuję na kolejne przygody Królowych Szczurów i ich męskich odpowiedników.

Maciej Skrzypczak

Scenariusz: Kurtis J. Wiebe
Rysunki: Owen Gieni
Tłumaczenie: Maja Śmiałkowska
Wydawca: Non Stop Comics
Data wydania: październik 2018
Liczba stron: 128
Format: 170×260 mm
Oprawa: miękka
Druk: kolor
Cena: 42zł