Gigantyczne roboty towarzyszą nam od lat. Któż nie zna bohaterskich Autobotów, przerażających Evangelionów czy empatycznego Stalowego Giganta. Oczywiście najsilniej żyją w zbiorowej pamięci te mechaniczne olbrzymy, o których popkultura regularnie nam przypomina. Tymczasem wielu interesującym, kuriozalnym i wyjątkowym maszynom grozi zapomnienie tylko dlatego, że pojawiły się dawno, tylko na chwilę lub w chłodno odebranych filmach, komiksach i serialach. Właśnie dlatego powstała ta lista: oto 10 robotów, które warto zachować w pamięci.

Dai Ningen Tanku (1931)

Listę otwiera robot wyjątkowy – może nie największy i nie najpotężniejszy, ale będący jednym z pradziadków wszystkich pozostałych. To czarne monstrum, dzieło rąk diabolicznego doktora Ericha Nazō – samozwańczego „Imperatora Wszechświata” – pojawił się w jednej z opowieści o Ōgon Batto, czyli Złotym Nietoperzu. Stworzona przez Suzuki Ichiro i Takeo Nagamatsu postać „boga sprawiedliwości” występowała w kamishibai (japońskim teatrzyku obrazkowym) i należy jej się tytuł pierwszego na świecie superbohatera z nadludzkimi mocami, w tym zdolnością latania (siedem lat przed debiutem Supermana!). Zbierający od niego cięgi robot może zatem pochwalić się nie tylko sędziwym wiekiem, ale i statusem pioniera wśród rysunkowych mechanicznych gigantów. Więcej o Złotym Nietoperzu pisałem już tutaj.

Robot Spy (1964)

Genialny w swej prostocie robot szpiegowski, skonstruowany przez Doktora Zina – zaprzysiężonego wroga naukowca Bentona Questa oraz jego syna: tytułowego bohatera serialu wytwórni Hanna-Barbera. Pokaz mocy następuje już w czołówce „Jonny’ego Questa”: od kroczącej przed siebie maszyny rykoszetują kule z karabinów maszynowych, a bezpośrednie trafienie pociskiem artyleryjskim przez czołg zaledwie na moment spowalnia tę straszliwą gałkę oczną na pajęczych nogach. Odgrywa główną rolę w ósmym odcinku kreskówki. Charakterystyczny robot (a właściwie jego nowocześniejszy „kuzyn”) powrócił gościnnie w serialu „Venture Bros”, gdzie ochrzczono go wymownie „Chodzącym Okiem”.

Mechani-Kong (1966)

Każdy szanujący się fan filmów o potworach kojarzy Mechagodzillę, stalowego sobowtóra najsławniejszego jaszczura świata z 1974 roku. Jednak niemal dekadę przed nim mechanicznego odpowiednika doczekało się inne wyjątkowo wyrośnięte zwierzę: King Kong. Mechani-Kong (zwany też Robot Kongiem) zadebiutował w 1966 roku w serialu animowanym „The King Kong Show”, jednak w pełnej blaszanej krasie zaprezentował się rok później, w filmie „King Kong Escapes”. Przewagę nad włochatym oryginałem miał mu dać pas z granatami, oślepiające spojrzenie, promień hipnotyczny oraz głośnik ze spotęgowanym nagraniem niszczącego ryku King Konga.

Leopardon (1978)

Mimo lamparciego imienia, robot ma więcej wspólnego z pająkami – a konkretnie ze Spider-manem, czy też raczej Supaidāmanem: japońską wersją Człowieka-Pająka. W czasach, gdy Marvel sprzedawał prawa do ekranizacji swoich komiksów, komu popadło, w kraju Kwitnącej Wiśni narodził się aktorski serial „Supaidāman”, którego bohatera z poczciwym Peterem Parkerem łączył właściwie tylko wygląd kostiumu. Azjatycki Spider-man dysponował znacznie większą liczbą gadżetów niż jego amerykański pierwowzór (ze Spider-bransoletą na czele) oraz własnymi pojazdami, z których największe wrażenie robi statek kosmiczny Marveller. W swojej podstawowej formie przystosowanej do podróży z prędkością światła przypomina kształtem leżącego lamparta, jednak ze Spider-manem na pokładzie przekształca się w humanoidalnego robota: Leopardona (nazwa miała nawiązywać do niemieckiego czołgu). Posiada szereg przydatnych broni: od wyrzutni rakiet po miecz, zdolny pokonać każdego potwora jednym ciosem. Szerokiej publiczności przypomniała Leopardona powieść „Ready Player One”.

Mega Maid (1987)

Gigant zaprojektowany do orbitalnych inwazji, którego głównym zadaniem jest wysysanie powietrza z planet bardziej zasobnych w tlen niż Kosmojajo z „Kosmicznych jaj” Mela Brooksa. Jedna z nielicznych kobiet wśród wielkich robotów. Mega Pokojówka powstaje wskutek transformacji gwiezdnego krążownika Kosmojajo Jeden (hasło rozpoczynające procedurę „metamorfozy” brzmi… „Kafka”). Jedyny robot na liście i jeden z niewielu w ogóle, które zostały przypadkowo zniszczone przez sterującego za sprawą przycisku autodestrukcji. Jej głowa oraz dłoń dzierżąca odkurzacz wylądowały na jednej z plaż Planety Małp, tworząc malowniczy landszaft.

Das Uberbot (1989)

Przebieg II wojny światowej bez wątpienia wyglądałby inaczej, gdyby III Rzesza dysponowała oddziałem Uberbotów. Ten olbrzym w stylu retro wystąpił w historii „The Last Giant Nazi Robot Story!” w 48. zeszycie „Justice League: America”, którego tytuł właściwie mówi wszystko. Evil Eye, jeden z przeciwników Kapitana Marvela, wykorzystuje odnalezioną broń nazistów do próby pokonania Ligi Sprawiedliwości. Warto zwrócić uwagę na naprawdę urokliwy wygląd Uberbota ‒ dospawaną grzywkę z kontrastowej stali oraz szczelinę w kształcie charakterystycznego wąsika Hitlera.

Tarantula (1999)

Napędzane energią parową roboty mają długą tradycję – w 1868 roku Edward S. Ellis opublikował powieść groszową „The Steam Man of the Prairies”, w której tytułowy android służył swemu nastoletniemu wynalazcy jako podróżny napęd do wozu, a w „Domu parowym” Julesa Verne’a z 1880 roku pojawił się naturalnych rozmiarów mechaniczny model słonia indyjskiego (sterowany od wewnątrz). Żaden z nich nie mógłby się jednak równać rozmiarami z potworem zbudowanym w wąwozie Doliny Pająków przez Arlissa Lovelessa, okaleczonego geniusza dążącego do ponownego rozdzielenia Stanów Zjednoczonych Ameryki z ostatniej filmowej wersji „Bardzo Dzikiego Zachodu”. Parowa tarantula urzeka nie tylko ogromem i solidną armatą do oczyszczania sobie drogi, ale również wyjątkowo gustownym kokpitem w formie tarasu widokowego.

Czarny Miś (2003)

Zdecydowanie najbardziej uroczy robot na tej liście i dowód na to, że Polak potrafi. Stalowy niedźwiadek to najpotężniejsza broń w arsenale Emilii, Tanka i Profesora – najskuteczniejszych łowców nagród w całej Krainie. Pojawił się po raz pierwszy w komiksie „Eryk: Ostatni Szrama”: pełnometrażowym spin-offie publikowanej w magazynie „Produkt” serii „Zdarzyło się w ponurym miejscu po zmroku” Filipa Myszkowskiego. Uzbrojony od pulchnych łapek aż po wyszczerzone zęby, jest latającym, przytulaśnym biczem na najgorszych bandziorów.

Megas XLR (2004)

W odległej przyszłości Ziemia została podbita przez armię kosmicznych, gadopodobnych najeźdźców. Ludzki ruch oporu podjął desperacki krok: wykradzenie tyranom prototypu niezwyciężonego robota bojowego i przesłanie go w czasie do przeszłości, by móc wpłynąć na wynik inwazji. Coś jednak poszło nie tak i podróż Megasa zakończyła się o tysiąc lat za wcześnie – na samym początku XXI wieku. Stalowy gigant trafił na złomowisko w New Jersey, skąd za symbolicznego dolara odkupił go majsterkowicz Coop. Niestety w ślad za robotem podążyła nie tylko jego pilotka z ruchu oporu, lecz także wrogie oddziały armii Glorftów. Przeciwko kosmitom staje jednak stuningowany (i doskonale polakierowany) Megas XLR – tytułowy bohater kreskówki Cartoon Network i jedyny gigantyczny robot w historii, który zamiast głowy ma stylowego Plymoutha Baracudę z 1964 roku (oryginalny kokpit uszkodziła podróż w czasie).

Crippletron (2007)

Najbardziej kontrowersyjny robot na liście, z dwóch powodów. Po pierwsze, jako jedyny jest zbudowany głównie z ludzkich ciał, a po drugie: ciała należą do niepełnosprawnych. Pochodzi z odcinka „No meals on Wheels” animowanego sitcomu „Głowa rodziny”, w którym Peter Griffin zakłada własny bar szybkiej obsługi. Martwiąc się o popularność knajpki, zakazuje do niej wstępu osobom na wózkach. Rozczarowani nagłą zmianą zasad klienci z paraliżem kończyn dolnych formują Crippletrona i w słusznym gniewie przystępują do zrównania baru z ziemią. Bioniczny robot dysponuje nie tylko ogromną siłą, ale może również strzelać eksplodującymi niepełnosprawnymi jako pociskami.

 

Rafał Kołsut