Jeszcze kilka lat temu komiksy, które można bez obawy pokazać swoim pociechom ‒  niebędące przygodami znanych powszechnie kaczek ‒ były nieliczne. Autorzy pracowicie generują ofertę w tej kategorii, ale nie jest to łatwe zadanie. Ich praca musi jednocześnie przyciągnąć dzieci i nie odstraszyć rodzica infantylnością. „Wielki zły Lis” jest przykładem tego, jak zrobić to prawidłowo.

LIS JEST WIELKI, LIS JEST ZŁY…

Opowieść o perypetiach rudego futrzaka przybyła do nas z Francji. Twórcą jest rysownik i animator Benjamin Renner (pokrewieństwo z Marvelowskim łucznikiem niepotwierdzone). Na co dzień skupia się on na tworzeniu i reżyserowaniu filmów animowanych. Przygody ukazane w albumie wydanym przez Kulturę Gniewu trafiły dzięki temu na duży ekran jako jedna z trzech historii przedstawionych w serii „Wielki zły Lis i inne opowieści”.

Mimo że to pierwszy duży projekt komiksowy Rennera, nie wydaje się jednak w żadnym stopniu niedopracowany. Po lekturze moje zamglone wspomnienia zaczęły wydobywać się na powierzchnię i przypomniały mi się paski komiksowe Jima Davisa. W polskich wydaniach jego Garfielda znaleźć można było odcinki „Farmy Orsona”, którą z wielką przyjemnością przeczytałem jeszcze raz. W obydwu komiksach znajduję sporo uniwersalnych zagadnień, które nigdy się nie zestarzeją. Prosta grafika teoretycznie implikuje krótką, prostą historię. Na szczęście komiks, w którym historia rozwija się przez 162 strony, szybko niweluje to wrażenie.

… LIS KURCZAKI ZŁAPAŁ TRZY

Ciężko powiedzieć coś więcej o fabule, nie zdradzając za dużo. Przedstawiona w „Wielkim złym Lisie” opowieść jest bardzo prosta, a przy tym miła i satysfakcjonująca. Jej kolejne elementy pojawiają się niespiesznie dzięki licznym interakcjom i rozterkom poszczególnych bohaterów. Dwa-trzy wątki główne przewijają się przez cały komiks, po drodze zaczepiając o pomniejsze historyjki czy zdarzenia.

Każda z postaci jest na początku bardzo symboliczna. Autor szybko przedstawia kluczową charakterystykę każdego bohatera. Lis jest dobroduszny i gapowaty, Pies to zblazowany cynik, który nie lubi się nadmiernie wychylać, a duet Królika i Prosiaka to klasyczny comic relief. W przerwach pomiędzy hodowlą rzepy i buraków życie na przyleśnej farmie toczy się powoli i przewidywalnie, z cyklicznymi odwiedzinami Lisa. Sympatyczny rudzielec stara się jak może, by zdobyć respekt otoczenia i kolejny posiłek. Niestety nawet pomimo wskazówek otrzymanych od budzącego grozę Wilka „ryży satyr” po raz kolejny zostaje odprawiony z kwitkiem (i koszem warzyw do schrupania). Niespodziewanie wpada na pomysł, który może odsunąć od niego widmo dalszej diety rzepnej. Realizacja śmiałego planu będzie jednak wymagała licznych poświęceń. Pozwolą mu one dokonać mnóstwa nowych obserwacji, zarówno samego siebie, jak i otaczającego świata.

Pozostałe zwierzęta, postawione w nowej sytuacji, starają się zachowywać odpowiedzialnie. Byle się przy tym nadmiernie nie zmęczyć. To jedna z dużych zalet komiksu ‒ cechy postaci są bardzo ludzkie i łatwo zrozumieć ich motywację i działania. Młodszy odbiorca powinien bez trudu zadowolić się więc fabułą zbudowaną na komedii pomyłek. Dorośli ‒ celnymi obserwacjami, w których odbijają się realia naszego świata. Urocze, nieporadne zachowania dwojącego się w wysiłkach Liska mają zaś duże szanse na wywołanie uśmiechu u każdego odbiorcy.

LEŚNE ŚCIEŻKI, POLNE DROGI…

Grafika w „Wielkim złym Lisie” jest zdecydowanie mocną stroną komiksu. Kartki podzielone są na pojedyncze scenki, zazwyczaj przedstawione w owalnej perspektywie, zamiast zwyczajowego podziału na prostokątne panele. Mogłoby się wydawać, że jest to pójście na łatwiznę ‒ duża część strony jest biała, a obrazki stosunkowo małe. Jednak jakość ich wykonania naprawdę nie pozostawia nic do życzenia.

Rysunki są dość proste i raczej ograniczone w zakresie. Każda scena przedstawia bohaterów w ich najbliższym otoczeniu (czy to w lesie, czy na terenie farmy). Stylistyka akwarelowa budzi pozytywne, ciepłe odczucia i od pierwszych ilustracji zachęca do lektury. Wystarczy jednak przyjrzeć się nieco bliżej, żeby zauważyć duże zaangażowanie autora w tworzenie każdego z obrazków. Na jednej ze stron Lis i Wilk prowadzą ożywioną dyskusję przez kilka chwil. W tym czasie Wilk stoi bez ruchu, ale jego wizerunek za każdym razem tworzony jest od nowa, bez uciekania się do kopiowania. Gusta w kwestii odbioru tego stylu grafiki będą się oczywiście różnić, mnie na pewno się podoba i doceniam zaangażowanie Rennera.

… NIOSĄ LISA WARKOT SROGI

Album od Kultury Gniewu otrzymał nagrodę za najlepszy komiks dla dzieci na festiwalu w Angoulême, oceniany przez jury w wieku 8-12 lat. Nie zawiera treści nadmiernie drastycznych i młody odbiorca na pewno dobrze go przyjmie. Oczywiście jak zawsze w takich przypadkach warto, by rodzice najpierw sami przejrzeli karty komiksu i zweryfikowali, czy nada się dla ich pociech. Ze swojej strony jestem raczej pewien, że taką walidację przejdzie z samymi piątkami i będzie dobrym nabytkiem do domowej biblioteki.

Dziękujemy wydawnictwu Kultura Gniewu za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

  • Format: 165×235 mm
  • Liczba stron: 162
  • Oprawa: miękka
  • Papier: offsetowy
  • Druk: kolor
  • ISBN-13: 9788366128040
  • Data wydania: 30 Listopada 2018
  • Numer katalogowy: 379305