Druga część nowych przygód Jessiki Jones trzyma poziom. Wydany właśnie przez Muchę Comics tom „Jessica Jones – Sekrety Marii Hill” wciąga nas głębiej w sferę mrocznych sekretów S.H.I.E.L.D. Udowadnia przy okazji, że Brian Michael Bendis wciąż jak mało kto potrafi opowiedzieć o ludzkich dramatach kryjących się w cieniu superbohaterskiej działalności.
A przecież ostatnie lata sprawiają, że wcale nie jest to takie oczywiste. Najnowsze dokonania Bendisa, zwłaszcza te z DC, mówiąc delikatnie, nie olśniewają i każą się zastanawiać, czy twórca ten aby się nie wypalił. Wygląda jednak na to, że Jessica Jones jest w jego dorobku kreacją wyjątkową, przy której amerykański scenarzysta wspina się na wyżyny swoich możliwości, dostarczając czytelnikom masę emocji.
Ocalić Marię Hill
A emocji w „Jessica Jones – Sekrety Marii Hill” nie brakuje. Misja wykonana w poprzednim tomie dla Kapitan Marvel wywróciła całe życie protagonistki do góry nogami. Teraz przychodzi czas konsekwencji tamtych decyzji. Nie przypadkiem po raz pierwszy widzimy Jess stojącą w sklepie przed regałami z whisky. Powiedzieć, że jej sytuacja jest trudna, to nic nie powiedzieć. Nie jest nawet pewne, czy odzyskanie córki i naprawienie relacji z Lukiem Cage’em jest jeszcze w ogóle możliwe. Jakby mało było problemów osobistych, w biurze Alias Investigations zjawia się nieoczekiwanie ciężko ranna Maria Hill, była szefowa S.H.I.E.L.D., największej organizacji szpiegowskiej na świecie.
Po zwolnieniu Hill stała się tam persona non grata, a teraz ktoś wydał na nią zlecenie zabójstwa. Zdesperowana agentka zwraca się o pomoc w ustaleniu zleceniodawcy do Jessiki – jedynej osoby, w której czyste intencje może wierzyć. Jones ma duże opory ze względu na osobiste nieprzyjemne doświadczenia z Marią Hill. Ostatecznie kręgosłup moralny nie pozwala jej odmówić pomocy człowiekowi w potrzebie. Śledztwo jednak wydaje się ekstremalnie trudne, bo jak uwierzyć w choć jedno słowo kobiety, dla której kłamstwo i blef to druga natura? No i jak zbierać informacje o kimś, kogo działalność przez lata była supertajna…
Nierówno, ale dobrze
Największym mankamentem poprzedniej części był nierówny poziom. Z „Jessica Jones – Sekrety Marii Hill” jest dokładnie ten sam problem. Pierwsza połowa historii zupełnie nie przekonuje. Konfrontacja z Lukiem Cage’em wypada zaskakująco blado, zaś główny wątek śledztwa zostaje rozwiązany na zasadzie typowego deus ex machina. Jones po prostu dostaje informację o tożsamości zleceniodawcy zabójstwa, nie wykonując w zasadzie żadnej detektywistycznej roboty. Na szczęście jest jeszcze druga połowa komiksu, w której mamy świetne (choć zakończone dla naszej bohaterki dość boleśnie) starcie z Sharon Carter (obecną zastępczynią naczelnika S.H.I.E.L.D.), a następnie kolejne (tym razem już fantastycznie napisane i skrzące się dowcipem) spotkanie z Cage’em. Do tego okazuje się, że od rozwiązania zagadki „kto”, znacznie bardziej intrygujące jest poszukiwanie odpowiedzi na pytanie „dlaczego”. Wraz z poszukiwaniem tej odpowiedzi Jessica coraz bardziej zanurza się w ponury świat działalności S.H.I.E.L.D. Świat zdrady, tajemnic i trudnych moralnych dylematów.
Największym atutem komiksu tradycyjnie jest postać protagonistki. Jessica Jones to kobieta niepokorna, emocjonalnie rozedrgana, która nie wie, kiedy odpuścić albo siedzieć cicho (kapitalna scena spięcia na ulicy z przechodniem!). Sama często nie wie, czego chce, i zdecydowanie za bardzo gustuje w whisky. Jednym słowem, kiepski materiał na superbohaterkę. I za to właśnie ją uwielbiam: za to, że jest taka zwyczajna (napisałem najpierw „normalna”, ale skreśliłem, bo ten przymiotnik nijak do niej nie pasuje J) i przy wszystkich swoich wadach tak wewnętrznie silna i nieustępliwa.
Graficznie lepiej niż w „Alias”
Wciąż ciekawie rozwija się relacja Jessiki z Lukiem Cage’em. Co cieszy, Bendis od początku buduje ją w sposób nieoczywisty i widać, że nadal ma pomysł na prowadzenie tego wątku. „Jessica Jones – Sekrety Marii Hill” udowadnia, że wystarczy czasem jedna wymiana zdań, aby stworzyć poruszającą, pełną emocjonalnego napięcia scenę.
Wysoki poziom utrzymują także rysunki Michaela Gaydosa. Są bardzo dopracowane i wzbogacone detalami, przez co prezentują się lepiej niż w oryginalnym „Aliasie”. Ciekawostką jest natomiast fakt, że w tomie mamy coś w rodzaju komiksu w komiksie. W pewnym momencie wplecione są fragmenty odsłaniające przeszłość Marii Hill, rysowane przez Javiera Pulido. Miały one niewątpliwie naśladować stylistykę komiksów Marvela z lat 60. i stanowić dodatkowy smaczek. Szczerze powiedziawszy, ja jednak nie jestem zachwycony. Po pierwsze, komiks tylko na pierwszej planszy tak naprawdę nawiązuje stylem do początków Marvela. W jakim celu więc właściwie jest ten zabieg formalny, nie wiem. Po drugie, podobny pomysł pojawiał się już kilkakrotnie (ze znacznie lepszym skutkiem) w różnych komiksach. Zdecydowanie nie jest więc już oryginalny, więc trudno się nim zachwycać.
Konsekwencje po raz drugi
Tradycyjnie przygody Jessiki Jones poruszają ciekawe konteksty, nie inaczej jest i tutaj. W poprzednim tomie motywem przewodnim były konsekwencje superbohaterskiej działalności ponoszone przez osoby postronne, których życie legło w gruzach, kiedy superbohaterowie po raz kolejny ratowali świat.
„Jessica Jones ‒ Sekrety Marii Hill” ponownie porusza ten temat, ale tym razem z perspektywy samych bohaterów. Im bardziej zagłębiamy się w fabułę, tym bardziej oczywiste staje się, że spektakularne działania S.H.I.E.L.D. mają swoją dramatyczną cenę. Płacą ją pracownicy: tajni agenci, mniej lub bardziej jawni współpracownicy i decydenci. Choć walka ze światowym terroryzmem brzmi atrakcyjnie i romantycznie, w praktyce okazuje się sprowadzać do zabójstw na zlecenie, ukrywania brudnych sekretów, zdradzania własnych ideałów, podejmowania dwuznacznych moralnie decyzji i potem życia z ich konsekwencjami. Do tego w rzeczywistości, w której pomiędzy ratowaniem świata a popełnianiem zbrodni granica jest tak cienka, że niemal niewidoczna, dosłownie z sekundy na sekundę można z wynoszonego pod niebiosa bohatera stać się wrogiem numer jeden, którego ściga cały morderczy aparat agencji. Bodaj nigdy w żadnym komiksie Marvela temat ten nie został poruszony z taką mocą i w tak niepokojącym tonie.
Drugi tom nowych przygód Jessiki Jones trzyma poziom poprzedniego. Nie jest to komiks aż tak wybitny jak oryginalna seria „Alias”, ale wciąż jest to satysfakcjonująca lektura. Nie brakuje w niej świetnych dialogów, poruszających scen i odkrywania mrocznych tajemnic świata Marvela. I niewykluczone, że najlepsze dopiero nadejdzie: zarówno zakończenie komiksu, jak i tytuł kolejnego tomu sugerują, że będzie się działo…
Dziękujemy wydawnictwu Mucha Comics za udostępnienie egzemplarza komiksu do recenzji.
Michał Siromski
„Jessica Jones ‒ Sekrety Marii Hill, tom 2”
Scenariusz: Brian Michael Bendis
Rysunki: Michael Gaydos, Javier Pulido
Okładka: David Mack
Wydawca: Mucha Comics
Tłumacz: Marek Starosta
Data wydania: 2019
Tytuł oryginalny: „Jessica Jones Vol. 2: The Secrets Of Maria Hill”
Wydawca oryginalny: Marvel Comics
Rok wydania oryginału: 2017
Liczba stron: 144
Format: 168 x 257 mm
Oprawa: twarda
Druk: kolor
Cena: 59,00 zł