SUPERMAN: STRENGHT
Superman bez dwóch zdań jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych ikon amerykańskiej popkultury. Ale na czym polega „siła” tej postaci? Czy to jego heroizm? Jego wytrwałość? Jego zdolność do podnoszenia dwudziestotonowych przedmiotów jakby były zrobione z pierzu? A może… jego moralność? Cóż, McCloud bierze na warsztat to ostatnie zagadnienie i choć nie czyni nic szczególnie odkrywczego, wychodzi mu całkiem ciekawa i zapadająca w pamięć opowiastka.
Zaliczam się do fanów preferujących kupowanie takich zwanych „one-shotów” do śledzenia na bieżąco poczynań bohaterów DC (czy Marvela). Uwielbiam te światy i postacie, ale zwyczajnie nie mam czasu kupować tego „numer po numerze”, a przecież losy bohaterów ciągną się, niestety, niczym opery mydlane. Gdy człowiek wreszcie znajdzie czas, by sięgnąć po komiksy, nasuwa się od razu pytanie: „Gdzie zacząć, by nie w utonąć w oceanie continuum?”. Chwilami to trochę jak próbować się wkręcić w „Modę na sukces” od odcinka tysiąc sześćset dwudziestego dziewiątego. „Superman Strenght” jest na szczęście dziełem, po które można sięgnąć w każdej chwili. Jeśli będziesz miął na uwadze, że Clark i Lois są małżeństwem, a Supermana znasz tylko z filmów, może to być spokojnie pierwszy komiks o nim, po jaki sięgniesz.
Oto genialny przestępca Fido Pollock próbuje odbić z Lexcorpu skradzione mu rękawice umożliwiające tworzenie portali, przez które można przejść do dowolnego miejsca na świecie. Fido planuje użyć rękawic do zniewolenia Supermana. Jak? Nie zdradzę, gdyż to jednej z najfajniejszych pomysłów tego komiksu. W międzyczasie Clarka odwiedza ojciec i opowiada Lois pewną historię z młodości swojego syna. Przyznam się, że początkowo chciałem zarzucić komiksowi, że choć posiada urokliwą prostotę, jest… no cóż…. zbyt prosty. Historia ma tak naprawdę tyle fabuły, co odcinek animowanego serialu Bruce’a Timma, a Fido – choć jest nawet całkiem ciekawą postacią – to jednak dosyć „jednorazowy” czarny charakter, natomiast wszystko co zostaje tu powiedziane o moralności, nie wydało mi się niczym specjalnie porywającym. Rzekłbym nawet, że jak na opowieść pod tytułem „Siła Supermana”, temat przewodni nie został specjalnie rozgrzebany.
Jednak opowieść McClouda zapadającą w pamięć czyni nie sam przebieg fabuły, a poszczególne momenty, którymi została ubarwiona. Definitywnie na brawa zasługuje tu retrospekcja, gdzie kilkuletni Clark, będąc pod wpływem jednego z pierwszych przejawów swojej mocy, zagalopował się w biegu i nim się obejrzał, z rodzinnej farmy przeniósł się gdzieś w sam środek wielkiego miasta. Bardzo szybko został wmieszany w porachunki między dwiema grupami młodocianych rzezimieszków. Scena, w której próbuje opanować dwóch mierzących do siebie z pistoletów agresywnych chłopaków, budzi bardzo silne emocje. Inny świetny moment, to gdy Superman ratuje ofiary powodzi w Indiach i jeden z miejscowych odmawia przyjęcia pomocy, ponieważ bohater uratował wpierw rodzinę Muzułmanów.
Fido to z kolei bardzo ludzki czarny charakter, który łatwo zrozumieć. Wszystkiemu w komiksie wydaje się zresztą towarzyszyć duża dawka człowieczeństwa. Okazyjnie humorystyczne akcenty wychodzą nawet, nawet. Podoba mi się, że świat Supermana nie został potraktowany poważnie, a sceny z gigantycznymi ołówkami spadającymi z nieba (spokojnie, ma to sens w kontekście) to typ „głupotek”, za jakie kocham komiksy.
Przyczepiłbym się może nieco co do rysunków. Generalnie kreska prezentuje się przez większość czasu jak najlepiej, jednak trafiło się kilka scen akcji, w których ruchy i mimika postaci wypadły dosyć karykaturalnie. Rzuciło mi się to w oczy zwłaszcza przy postaciach kobiecych, gdzie artysta ewidentnie przyłożył się bardziej do tego, by wyeksponować ich „fizyczność” niż rzetelnie oddać ruch. Sztucznie wygląda zwłaszcza jeden kadr z dziewczyną Fido tłukącą się z ochroniarzami.
Polecam „Superman: Strenght” każdemu, kto ma ochotę na niezbyt wymagającą historię o Supermanie, która dostarcza przede wszystkim rozrywki, choć tu i tam potrafi rzucić jakimś budzącym emocje momentem. Warto po nią sięgnąć chociażby dla scen retrospekcji… i Luthora dostającego głowę Supermana na talerzu (również ma to sens w kontekście).
Maciek Kur
„Superman: Strenght”
Scenariusz: Scott McCloud
Rysunki: Terry Austin
Kolory: Patricia Mulvihill
Okładki: Alex Ross
Litery: Todd Klein
Wydawnictwo: DC Comics
Cena: 5,99$ x3