Superman Super-villains: Bizarro
Kolejny zestaw odcinków „Supermana”, kolejny złoczyńca! Po rozprawieniu się ze złowieszczym Metallo tym razem człowiek ze stali musi stawić czoła swojemu klonowi. Równie potężnemu, acz żyjącemu swoją własną pokrętną logiką, Bizarro.
Im dłużej nad tym myślę, tym bardziej dochodzę do wniosku, że Bizarro to jedna z moich ulubionych postaci z universum Supermana. Choć bez dwóch zdań jest przeciwnikiem Człowieka ze Stali, trudno nazwać go czarnym charakterem. Nie ma w jego poczynaniach nic podłego czy nawet samolubnego, wręcz przeciwnie – ma przysłowiowe dobre intencje i, co ważniejsze, serce. On po prostu jest jak trzyletnie dziecko, które interpretuje wszystko po swojemu i nie może pojąć, czemu ludzie wokół się go boją i, w przeciwieństwie do kochanego przez wszystkich Supermana, nie chcą jego pomocy. Komiksowy debiut Bizarro (Superboy nr 68) jest zresztą ewidentnie zainspirowany postacią klasycznego „niezrozumiałego potwora” Frankensteina. Tam prototyp Bizarro nie tylko zostaje odtrącony przez lękające się go społeczeństwo, ale znajduje przyjaciółkę w postaci niewidomej dziewczyny, która jako jedyna widzi w nim dobro. Choć postać nieświadomie sieje wkoło destrukcję, zależy jej tylko na tym, aby mieć przyjaciół. Nie będę zdradzał zakończenia tamtej historii, jednak muszę przyznać, że jak na komiks superbohaterski z lat pięćdziesiątych fabuła jest zaskakująco wzruszająca.
Co ciekawe, twórcy Superman: The Animated Series wydają się sporo czerpać z ducha najwcześniejszej „niewinnej” wersji Bizarro. W pierwszym odcinku na płycie (Kryzys tożsamości) zostaje on stworzony przez Lexa Luthora jako pierwszy z planowanej armii klonów zrobionych z DNA Supermana. Choć początkowo wygląda identycznie jak Człowiek ze Stali, z czasem zaczyna mutować, co czyni klon zdeformowanym i ograniczonym umysłowo. Luthor postanawia pozbyć się nieudanego eksperymentu, jednak ten – myśląc, że jest prawdziwym Supermanem – ucieka i zaczyna dokonywać „heroicznych czynów”, nieświadomie siejąc popłoch i zniszczenie. Muszę przyznać, że animatorzy odwalili kawał dobrej roboty ze sposobem, w jaki porusza się Bizarro. Dzięki zgarbionej posturze, chwiejnemu chodowi i braku koordynacji sprawia wrażenie niepełnosprawnego, co tylko postać sympatyczniejszą. Nawet muzyka, która mu towarzyszy, to pokraczna wersja motywu muzycznego Supermana. Odcinek jest całkiem dobry i podobnie jak napomniany komiks oferuje całkiem wzruszające zakończenie. Jest coś dziwnie urokliwego w fakcie, że Bizarro wydaje się wiedzieć o byciu Supermanem tylko tyle, że „Supermanem ratować Lois”.
Drugi odcinek na płycie to Świat Bizarro. Niestety, pomimo nawiązania w tytule nie mówimy tu o tym samym Świecie Bizarro z komiksu. Tam była to alternatywna, stworzona przez niego kwadratowa kula ziemską, zamieszkana przez klony Supermana i Lois Lane (w niektórych wersjach każdy miał tam swój „Bizarro odpowiednik”), a wszystko oparte jest na odwróconej logice (np. to, co jest dla nas ohydne, uważa się za piękne, posłanie komuś wiązanki uważane jest za komplement, a doskonalenie rzeczy widzi się jako zbrodnię). Zawsze było mi szkoda, że Bruce Timm – twórca animowanego universum DC – miał dystans do konceptów, które mogły odjąć powagi świata, który kreował. Nie doczekaliśmy się więc zamkniętego w butelce miasta Kandor, superpsa Krypto (nie mówiąc o superkoniu, supermałpce czy superkocie) czy czerwonego kryptonitu, który za każdym razem działał na Supermana inaczej (a to zamieniając go w liliputa, a to w smoka, a to dając mu dodatkowe kończyny). Żałuję, ponieważ większa ilość tego typu patentów mogłaby ciekawie urozmaicić animowanego Supermana, dzięki czemu uniknąłby sporej dawki sztywnych odcinków. Wracając jednak do płyty…
Po wydarzeniach w Kryzysie tożsamości Bizarro błąka się po świecie, nie wiedząc, kim tak naprawdę jest. Instynktownie odnajduje Fortecę Samotności, gdzie zostaje powitany przez hologram Jor-Ela który rozpoznaje go jako swojego syna. Dowiedziawszy się o historii Kryptona, wyciąga wniosek, że jeśli Ziemia jest jego nowym domem, musi ponieść ten sam los co Krypton… a gwoli ścisłości musi zostać zniszczona. Pokrętne, ale za taką logikę postać jest znana i kochana. Odcinek nie jest tak dobry jak wcześniejszy, choć oferuje kilka ciekawych momentów. Podobało mi się jednoczesne przerażenie i wyrozumiałość Lois wobec Bizarro, a finałowa walka robi swoje, trzymając w napięciu.
W ostatnim odcinku (pod tytułem Wielki mały głowacz) nastawiony pokojowo do Supermana Bizarro spotyka magicznego karzełka z innego wymiaru, pana Mxyzptlka (z którym, co dziwne, Bruce Timm nie miał żadnych problemów). Bizarro zostaje zmanipulowany i myśląc, że został wykorzystany i wykpiony przez Supermana, rusza na Ziemię się zemścić… i reszta odcinka to po prostu jedna wielka rozróba między dwójką. Fabuła jest zatem prosta jak budowa cepa, jednak sprawę ratuje humor, którego jest tu całkiem dużo.
Ciekawe, że scenariusz odcinka był napisany do planowanego ostatniego sezonu Supermana. Niestety, gdy twórcy dowiedzieli się, że będą musieli zakończyć serię wcześniej niż myśleli, zrealizowali Wielkiego małego głowacza trochę wcześniej, tu i ówdzie przerabiając historię. Być może w pierwotnej wersji plan Mxyzptlka, by posłużyć się Bizarro, miał trochę więcej sensu. W ostatnim dwuczęściowym odcinku mózg Supermana zostaje wyprany przez Darkside’a, który używa go, by zaatakował Ziemię. Użycie więc zbliżonego wyglądem klona, aby ludzie myśleli, że bohater znów wymknął się spod kontroli, byłoby całkiem przebiegłym zagraniem. Swoją drogą odcinek prezentuje się na płycie słabo, gdyż jest po części kontynuacją jednego ze wcześniejszych. Mniej obeznany z serią widz będzie się więc głowił, kim (i czym) u licha jest Mxyzptlk, dlaczego wygląda jak postać z kompletnie innej kreskówki i czemu w jednej scenie, gdy Bizarro go atakuje, spanikowany zaczyna krzyczeć swoje imię wspak…
Podsumowując, odcinki Supermana z Bizarro prezentują się przyzwoicie (definitywnie lepiej niż zestaw z Metallo) choć ciągle nie rozumiem idei wypuszczania płyt zawierających garstkę odcinków zamiast wydania porządnego sezonu. Niestety, polski dystrybutor nie ma tego w planach. Co gorsza tłumaczenie jest średnie. Być może zestaw poleciłbym bez problemu, gdyby oferował nieco więcej odcinków, ale o ile ktoś nie jest hardkorowym fanem Supermana Bruce’a Timma i chciałby rzucić okiem na kilka odcinków w należytej jakości, omawiane DVD nie jest warte uwagi.
Maciek Kur
Superman Super-villains: Bizarro
Dystrybutor: Galapagos
Czas trwania: 60 min.
Języki: angielski, francuski, czeski, włoski, polski
Napisy: polski, francuski, hiszpański
Nośnik: DVD
Dźwięk: Dolby Digital 2.0