1940 KATYŃ. ZBRODNIA NA NIELUDZKIEJ ZIEMI
Wbrew pozorom Zin Zin Press wybrał sobie trudny grunt do uprawiania. Owszem, polska historia wypełniona jest niezwykłymi postaciami i wstrząsającymi wydarzeniami. Jednak opowiadając o nich bardzo łatwo wpaść w moralizatorski ton i nieznośny patos, co zresztą zdarzało się już w niektórych wcześniejszych komisach poznańskiego wydawnictwa.
Tym razem Witold Tkaczyk i jego współpracownicy zabrali się za temat wyjątkowy – zbrodnię katyńską, która nie tylko oznaczała eksterminację ówczesnej elity polskiego państwa, ale także stała się po wojnie (jak to ujął ś.p. Lech Kaczyński) swoistym kłamstwem założycielskim komunistycznego systemu.
Siłą rzeczy nie sposób poruszać tematu Katynia bez odwołania do wydarzeń z 10 kwietnia tego roku. Jakkolwiek nie należałem do zwolenników zmarłego prezydenta (wręcz przeciwnie), w jednej kwestii zgadzam się z jego poglądami: nie można budować narodowej tożsamości w oderwaniu od realiów historycznych. W tym sensie „1940 Katyń” ma do spełnienia bardzo ważne zadanie – propagować wiedzę o tragicznej karcie polskiej historii wśród osób, które w żadnej innej formie po ten temat nie sięgną.
Pomysł realizacji komiksu pojawił się w 2007 roku, kiedy Witold Tkaczyk zamierzał zrealizować album opowiadający o początkach II wojny światowej (narysować go miał Jerzy Ozga). Tamten pomysł nie doszedł do skutku z braku funduszy, jednak dwa lata później udało się pozyskać wsparcie kilku partnerów (Narodowe Centrum Kultury, Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz PKO BP) i Tkaczyk wraz z Tomaszem Nowakiem rozpoczęli prace nad scenariuszem albumu o zbrodni katyńskiej. Autorzy zdecydowali się oprzeć na dwóch wspomnieniowych książkach rotmistrza Józefa Czapskiego („Wspomnienia starobielskie” oraz „Na nieludzkiej ziemi”), który był więźniem obozu w Starobielsku, zaś po uwolnieniu i wstąpieniu do Armii Polskiej w 1941 roku otrzymał zadanie odszukania zaginionych oficerów. Wspomnienia te uzupełniono sceną spotkania Czapskiego z hrabią Lubomirskim w sierpniu 1939 roku (do której faktycznie doszło), ich wizytą w kawiarni „Ziemiańska” (o której Czapski nie wspomina, ale jest ona prawdopodobna) oraz wspomnieniami Stanisława Swianiewicza – jedynego ocalałego z transportu śmierci do Lasku Katyńskiego.
Komiks wzbogaca cała masa dodatków: obszerna (acz interesująca) analiza historyczna dr Tadeusza A. Kisielewskiego, kolorowe ilustracje przedstawiające mundury i uzbrojenie przygotowane przez Wojciecha Nawrota, notki biograficzne Czapskiego i Swianiewicza, wreszcie nota odautorska i dodatkowa plansza komiksu poświęcona tragedii smoleńskiej, narysowana przez Jacka Michalskiego.
Scenariusz od strony warsztatowej prezentuje się więcej niż przyzwoicie. Historia prowadzona jest sprawnie i czytelnie; szczególnie wątek poszukiwań Czapskiego czyta się dobrze i gdyby jego finał nie był z góry wiadomy, można by go nazwać dramatycznym. Obaj scenarzyści wykonali benedyktyńską niemal robotę: nie tylko przełożyli na język komiksu wspomnienia Czapskiego, ale usunęli z nich wszelkie nieścisłości i uzupełnili o szereg detali z innych źródeł historycznych. Komiks zawiera mnóstwo autentycznych wypowiedzi historycznych postaci z różnych okresów, przedstawia też między innymi pierwszą rekonstrukcję obozu starobielskiego z lotu ptaka, narysowaną na podstawie najnowszych opracowań przez Jerzego Ozgę.
Choć może to zabrzmieć dziwnie, największy atut tego komiksu, czyli wierność historyczna, wydaje mi się jednocześnie największą słabością. W gruncie rzeczy „1940 Katyń” jest sprawnie zrealizowanym skryptem historycznym. Czy jednak tego chcielibyśmy od takiego komiksu? Żeby powtarzał to, co można przeczytać gdzie indziej? Biorąc pod uwagę potencjał autorów, niezwykłość historii oraz niebywałe zainteresowanie mediów (fakt powstawania komiksu odnotowały chyba wszystkie ważniejsze media, materiał na ten temat ukazał się nawet w głównym wydaniu „Wiadomości”), wytworzyły się warunki do zrealizowania komiksu, o którym byłoby głośno. Komiksu nieszablonowego, ujmującego temat z nowej perspektywy – język tego medium zaprasza wręcz do formalnych eksperymentów, żadnego z autorów „Katynia” nie trzeba przecież o tym przekonywać. I tego mi właśnie brakuje, odrobiny komiksowej magii, jaką zaprezentował choćby Jacek Frąś w „Stanie”. Doceniam oczywiście staranność w rekonstrukcji wydarzeń i realiów, ale czy była taka potrzeba, skoro komiks uzupełniono rozbudowanym tekstem historycznym? Czy nie lepiej było popuścić wodze twórczej weny i odważniej zaczerpnąć z możliwości, jakie stwarza materia komiksu?
Nad warstwą wizualną komiksu „1940 Katyń” pracowało aż trzech rysowników. Okazało się to dobrym posunięciem, bo dzięki temu album w naturalny sposób dzieli się na trzy płaszczyzny fabularne: wątek współczesny, obejmujący lata 1981-2007, narysowany przez Krzysztofa Gawronkiewicza; wątek pobytu Józefa Czapskiego w obozie w Starobielsku, zilustrowany przez Jerzego Ozgę oraz wątek poszukiwań zaginionych oficerów, narysowany przez Jacka Michalskiego.
Z całego tercetu najlepiej wypada Janusz Ozga. Zrealizowane z malarskim rozmachem i ogromnym wyczuciem plansze nie mogą się nie podobać. Krzysztof Gawronkiewicz trzyma poziom, do którego nas przyzwyczaił – choć tym razem operuje bardziej uproszczoną kreską, zachowuje unikalny charakter swojego stylu, a jego rysunki stanowią świetny kontrapunkt do pozostałych płaszczyzn fabularnych. Natomiast nie podobają mi się zupełnie rysunki Jacka Michalskiego. Rozumiem, że chciał osiągnąć podobny efekt jak Ozga, niestety taka „pseudo-malarska” maniera wyraźnie mu nie leży; znacznie bardziej wolę jego dawny styl, znany z „Czasu Komiksu” czy „AQQ”.
Trzeba jeszcze koniecznie wspomnieć o kapitalnej okładce. Została graficznie świetnie zaprojektowana, nie odwołuje się do oklepanych skojarzeń czy symboli, a gdzieś w dalszym tle przywodzi na myśl skojarzenia z Bilalem: zarówno wizualne (rozedrgane plamy czerwieni), jak i fabularne (motyw wspólnej podróży pociągiem przywódców bloku komunistycznego w „Polowaniu”). Moim zdaniem, to jedna z najlepszych okładek polskich komiksów w ostatnich latach.
Tutaj ciekawostka. W internecie można wygrzebać inną wersję okładki, autorstwa Jerzego Ozgi. Jest to jej pierwotna wersja, przedstawiająca rząd klęczących polskich żołnierzy, którym mierzą z broni w tył głowy funkcjonariusze NKWD. Rysunek ma swoją siłę, jednak stoi w sprzeczności z prawdą historyczną; jak można przeczytać choćby w samym komiksie żołnierze – poza nielicznymi wyjątkami – mordowani byli w kazamatach NKWD, dopiero później ich cała transportowano ciężarówkami do wykopanych uprzednio dołów. W efekcie zdecydowano się na wykonanie drugiej wersji okładki, autorstwa Jakuba Jabłońskiego, związanego ze studiem Platige Image (i nawiązującej do oprawy wizualnej widowiska „Pamiętam. Katyń 1940” przygotowanej przez tą wytwórnię). Efekt okazał się znakomity, natomiast ilustracja Ozgi być może zostanie wykorzystana w kolejnych wydaniach komiksu.
Dostrzegam w tym albumie swego rodzaju straconą szansę. Szansę na komiks wybitny, o którym będzie głośno i który wywoła odzew poza środowiskiem komiksowym. Cóż, najwidoczniej na polskiego „Mausa” trzeba będzie jeszcze poczekać. „1940 Katyń. Zbrodnia na nieludzkiej ziemi” to komiks dobry. Tylko dobry.
Michał Siromski
„1940 Katyń. Zbrodnia na nieludzkiej ziemi”
Scenariusz: Tomasz Nowak, Witold Tkaczyk
Rysunek: Krzysztof Gawronkiewicz, Jacek Michalski, Jerzy Ozga
Wydawnictwo: Zin Zin Press
Data wydania: 04.2010
Objętość: 112 stron
Oprawa: miękka
Cena z okładki: 29,90 zł