LUPUS
MIŁOŚĆ W CZASACH KOSMICZNYCH WOJAŻY
Frederik Peeters dokonał w „Lupusie” rzeczy, wydaje się, nieosiągalnej – kunsztownie przedstawił dramat obyczajowy, umiejscowiony w intergalaktycznej przestrzeni, bez efekciarstwa oraz kanonady eksplozji. W dodatku utwierdził i tak już ustabilizowaną pozycję komiksiarza potrafiącego nad wyraz trafnie przedstawić ludzką kondycję.
Autor popularnych „Niebieskich pigułek” przybliża na łamach 400-stronicowego komiksu nieszczególnie skomplikowaną fabułę. Obserwujemy poczynania tytułowego Lupusa, absolwenta nauk ścisłych, który wraz z przyjacielem Tonym wyrusza w międzyplanetarną podróż w celu złowienia najbardziej egzotycznych ryb. Wraz z rozwojem wydarzeń okazuje się, że ich relacja przeżywa kryzys. Po okresie długiej rozłąki, spowodowanej ukończeniem studiów u jednego oraz poborem do wojska u drugiego, pomiędzy ludźmi znającymi się jak łyse konie wytwarza się mur. Powstała w wyniku niedopowiedzeń, tajemnic i skrywanej zazdrości ściana sprawa, że z dnia na dzień Lupus i Tony stają się wobec siebie coraz bardziej obcy. Nadwerężoną więź komplikuje pojawienie się dziewczyny – Saany, lubiącej opisywać siebie jako przynoszącej same nieszczęścia. Jak na ironię, z jej powodu dojdzie do tragedii, będącej motorem dalszych wydarzeń. Główni bohaterowie będą zmuszeni uciekać przez wiele przedziwnych miejsc, zetkną się z nietuzinkowymi osobami, doświadczą niebezpieczeństwa. Te wszystkie sytuacje sprawią, że przeżyją wewnętrzną przemianę, stając się tym samym innymi, dojrzalszymi ludźmi.
Zdawać by się mogło, że w tak prostolinijnej opowieści nie da się zawrzeć przekazu silnie oddziałującego na wyobraźnię. Nic bardziej błędnego! Otoczka fabularna oraz miejsce akcji są jedynie pretekstem dla Peetersa do mówienia o ważkich sprawach.
Zacznijmy od Lupusa, znajdującego się w epicentrum wydarzeń. Jest to osoba introwertyczna i podobnie, jak Tony, nie wie zbytnio, w którym kierunku zmierza jego życie. By się o tym przekonać, postanawia wyszaleć się podczas wakacyjnej swawoli. Podróż jednak, zamiast oderwać go od egzystencjalnej nicości, unaocznia mu problem z utrzymywaniem więzi z innymi ludźmi oraz przezwyciężaniem poczucia izolacji. Samotność, spowodowana częściowo poczuciem braku obecności ojca w jego życiu emocjonalnym, wywołuje u niego podświadomie postawę defensywną. Skutkuje ona tym, że Lupus tworzy wokół siebie fasadę, w której pielęgnuje swoje lęki i fobie, często niemające racji bytu w rzeczywistości, natomiast troski osób bliskich i innych zrzuca na dalszy plan, uważając je za błahe. Myśląc, że poprzez takie działanie rozwiązuje swoje problemy, wywołuje wręcz odwrotny rezultat.
Przełamanie blokad u Lupusa następuje dopiero w obliczu dramatu, wymagającego od niego wzięcia odpowiedzialności nie tyle za siebie, co przede wszystkim za osoby ze swojego otoczenia. Skutkuje to kompletną zmianą nastawienia do świata, zmuszającą do twardego stąpania po ziemi oraz ufania innym, w szczególności kompletnie obcym osobom. Na przestrzeni całego komiksu obserwujemy proces dojrzewania tytułowego bohatera, a to dzięki przenikliwej perspektywie autora komiksu, dla którego każdy detal odwzorowuje ważny aspekt stanu psychologicznego postaci. Niewielu jest twórców komiksowych potrafiących z taką precyzją ukazać emocje.
Tak właściwie to trudno mówić o „Lupusie” inaczej, aniżeli w samych superlatywach. Jest tak dlatego, bo to komiks szczery i osobisty. W końcu Peeters dzieli się z nami swoją życiową filozofią. Jej głównym przesłaniem jest to, ażeby odważnie stawiać czoła przeciwnościom losu, nawet, jeżeli ma to oznaczać życie w trwodze, a nawet cierpienie w sytuacjach skrajnych. Za pośrednictwem klarownej kreski i finezyjną zabawą kadrowaniem rysownik udowadnia ponadczasowość zmartwień ludzi, które nigdy nie przeminą, nawet w epoce kosmicznej cywilizacji i niespotykanego rozwoju techniki. Ale jest tutaj coś jeszcze. Jeszcze nikt, tak jak Peeters, nie pokazał w komiksie otchłani życiowej niepewności kryjącej się za przyszłością za pośrednictwem nieskończoności wszechświata. Gdy Lupus spogląda na ostatnich kartach komiksu w stronę nieba, to myśli nie tylko o wielkich nieobecnych w jego obecnym żywocie. Zastanawia się przede wszystkim, czy za zdarzeniami, które mu się przytrafiły, kryje się sens nieznanego porządku jakiejś wyższej instancji? Czy możliwym jest, żeby gdzieś tam w górze istniała jakaś zła moc, chcąca z sarkazmem sprzysiąc się przeciwko szczęściu jednostki? Jeżeli tak, to dlaczego? Jeżeli tak, to kiedy uderzy ponownie, przewracając sytuację do góry nogami?
Zapamiętam „Lupusa” również z innego powodu. Jak dla mnie Peeters perfekcyjnie przedstawił strach młodego człowieka przed dojrzałością i starością, które zwykliśmy definiować jako popadnięcie w rutynę i mimowolną utratę wszystkiego, co wydawało nam się piękne, spontaniczne, nieprzemijalne. Autor ukazał moment przejścia z bycia młodzieńcem do bycia dorosłym bardzo wyraziście. Przy okazji udowodnił, że wcale nie musi być tak źle, jak się może wydawać. Nie musi, gdyż ludzie otaczający nas na co dzień są ze swej natury dobrzy i motywowani są dobrymi chęciami, także nieważnym jest, czy stykamy się z anarchistycznym tetrykiem czy sumiennym lekarzem. Mało tego, dzięki temu przejściu możemy naprawić niedoskonałości ciążące nad nami w okresie młodzieńczym. Tylko tak możemy dojrzeć do samodzielnego życia. Tylko tak otworzy się przed nami nowy poziom świadomości, pozwalający nam zyskać niezależność i możliwość niczym warunkowanego wyboru.
Michał Chudoliński
„Lupus” (albumy 1-4)
Scenariusz: Frederik Peeters
Rysunki: Frederik Peeters
Tłumaczenie: Wojciech Nowicki (1), Marta Dvořák (2-4)
Wydawca: Post
Data wydania: 02.2005 (1), 04.2009 (2), 11.2009 (3-4)
Wydawca oryginału: Atrabile
Data wydania oryginału: 01.2003 (1), 01.2004 (2), 05.2005 (3), 03.2206 (4)
Liczba stron: 4 x 100
Format: 22 x 29 cm
Oprawa: miękka
Papier: offsetowy
Druk: czarno-biały
Dystrybucja: księgarnie
Cena: 29,50 zł (1), 33,50 zł (2-4)