HEAVY METAL


Gdyby ktoś pokusił się o wskazanie przełomowych momentów w rozwoju komiksu, jednym z nich niewątpliwie byłby grudzień 1974 r. – miesiąc, w którym ukazał się pierwszy numer francuskiego magazynu komiksowego „Metal Hurlant”. To właśnie na łamach „Metal Hurlant” popularność zdobywali Moebius, Philippe Druillet, Caza, Enki Bilal, Alexandro Jodorowsky i wielu innych artystów uważanych dzisiaj zgodnie za klasyków. W 1977 r. licencję na wydawanie magazynu w Stanach Zjednoczonych zakupił Leonard Mogel, wydawca amerykańskiego satyrycznego magazynu „National Lampoon”. Mogel zdecydował się jednak przemianować „Wyjący Metal” na „Ciężki Metal”. Tak narodziła się amerykańska edycja magazynu – „Heavy Metal”.

Zarówno „Metal Hurlant”, jak i „Heavy Metal”, zburzyły dotychczasowe stereotypowe myślenie na temat tego, do jakich treści stworzony jest komiks. Magazyn bez skrępowania prezentował komiksy pełne nagości, przemocy i seksu, zachowujące przy tym wysoki poziom artystyczny, przynajmniej z graficznego punktu widzenia. Szczególnego znaczenia nabrał zwłaszcza „Heavy Metal”, gdyż z jednej strony wydawcy głównonurtowi wciąż przestrzegali cenzorskiego Kodeksu Komiksowego (Comics Code Authority), z drugiej zaś „Heavy Metal” był pod koniec lat 70-tych bodaj jedynym periodykiem publikującym komiksy z Francji na taką skalę.

W 1978 r. Ivan Reitman wyprodukował komedię „Animal House” opartą na opowiadaniach publikowanych w „National Lampoon”. Film odniósł spektakularny sukces, okazując się jednym z najbardziej dochodowych filmów wszechczasów, osiągając do dnia dzisiejszego przychód rzędu 140 milionów dolarów, przy budżecie wynoszącym zaledwie 3 miliony dolarów. Mogel, zachęcony kasowym sukcesem filmu, wpadł na pomysł przeniesienia komiksów publikowanych w magazynie na język filmu. Po nieudanych próbach zaangażowania w produkcję wielkich wytwórni – Universal i Twentieth Century Fox – Mogel zaprosił do produkcji Reitmana. Ten ostatni, jako miłośnik komiksów, propozycję przyjął. Początkowo oboje planowali zaadaptować oryginalne serie ukazujące się w „Metal Hurlant”, jednak wydawca odmówił. Francuzi planowali bowiem stworzyć swój własny film. Jak się później okazało, plany te pozostały jedynie planami. Ponieważ większość produkcji odbywała się w Kanadzie, ze środków, które pozyskał Reitman, film, z technicznego punktu widzenia, jest kanadyjski, a nie amerykański, jak by można było sądzić. Do napisania scenariusza Mogel i Reitman zaangażowali Dana Goldberga i Lena Bluma. Reżyserią zajął się Gerald Potterton. Premiera filmu początkowo planowana była na gwiazdkę 1981 r., jednak dystrybutor filmu Columbia Pictures, zdecydował się przesunąć premierę na lato 1981 r. Ostatecznie premiera filmu miała miejsce 7 sierpnia 1981 r. i zamknęła się budżetem rzędu 9.300.000 dolarów.

Wliczając początkową scenę, film jest podzielony na dziewięć, luźno ze sobą powiązanych, części. Motywem przewodnim całego filmu i jednocześnie spajającym wszystkie epizody jest niejaki Loc-Nar – jaskrawo zielona kula wędrująca po wszechświecie i zarażająca, zwykle ze skutkiem śmiertelnym, napotkane istoty. Już na początku filmu Loc-Nar określa siebie samego jako „wcielenie wszelkiego zła”.

Niemal każda z części została oparta na komiksach publikowanych w magazynie. Odcinek „Harry Canion” został napisany przez Goldberga i Bluma przy udziale Juana Gimeneza, w Polsce znanego z serii „Kasta Metabaronów”, „Czwarta siła” i „Kwestia czasu”. Historia utrzymana w konwencji czarnego kryminału opowiada o cynicznym taksówkarzu z Nowego Jorku przyszłości, wplątującego się w kłopoty za sprawą seksownej dziewczyny… Cały rozdział jako żywo przypomina komiks „The Long Tomorrow” Moebiusa i Dana O’Bannona, zarówno pod względem pewnych wątków fabularnych jak i scenografii oraz sposobu narracji.

Kolejna część zatytułowana „Den” to adaptacja znanego komiksu Richarda Corbena pod tym samym tytułem. Młody chłopak imieniem Dan znajduje zielony meteoryt. Na skutek zbiegu okoliczności, za sprawą meteorytu przenosi się do innej rzeczywistości pod postacią Dena…

Krótki odcinek „Captain Sternn” to pierwszy humorystyczny akcent w filmie, oparty na komiksie o tym samym tytule autorstwa Berniego Wrightsona. Międzygwiezdny kapitan Lincoln Sternn zostaje oskarżony o szereg przestępstw i staje przed sądem. Dowody winy są przytłaczające, ale kapitan ma asa w rękawie…
Nowelka zatytułowana „B 17” bazuje na pomyśle wspomnianego wcześniej Dana O’Bannona. W trakcie nalotu bombowego w czasie II Wojny Światowej, na skutek ostrzału część załogi bombowca B 17 ginie. Loc-Nar wskrzesza zabitych członków załogi pod postacią zombie…

„So Beautiful and So Dangerous” to kolejny humorystyczny odcinek. Na naradę w Pentagonie w sprawie tajemniczych mutacji przybywa Dr Anrack. Dostrzegając zielony kamień na piersi sekretarki, traci kontrolę nad sobą i rzuca się na nią by go odebrać… W tym przypadku humorystyczny wątek związku sekretarki i robota przywodzi na myśl charakterystyczny i zabawny kadr z klasycznego komiksu Jean-Claude Foresta – „Barbarella”.

Najdłuższym epizodem w filmie jest „Taarna”. Pierwotnym zamysłem twórców było proste zaadaptowanie „Arzacha” Moebiusa na film. Jednakże na skutek braku zgody co do praw autorskich, cały epizod gruntownie zmieniono. Jedyna pozostałość po „Arzachu” to wielki ptak, na którym frunie bohaterka, przypominający tego z „Arzacha”. Historia traktuje o ostatniej z rodu wojowniczek, która toczy zmagania z ludźmi zainfekowanymi przez Loc-Nara. Zwłaszcza przy tworzeniu tego epizodu (m.in. postać Taarny) twórcy zdecydowali się wykorzystać technikę animacji rotoskopowej, polegającej na ręcznym przerysowywaniu poszczególnych klatek filmu.

„Heavy Metal” nie byłby tym samym filmem gdyby nie ścieżka dźwiękowa. Skojarzenia z ciężką muzyką rockową są oczywiste. Na ścieżce dźwiękowej znaleźć można m.in. utwory takich wykonawców jak Black Sabbath czy Nazareth.

Film został przyjęty umiarkowanie dobrze, przynosząc przychód ponad 20 milionów dolarów z pokazów w kinach. Ze względu na brak porozumienia odnośnie praw autorskich, do 1996 r. był niedostępny w sprzedaży i wypożyczalniach kaset VHS. Z tego powodu obrósł szczególnym kultem jako pozycja niedostępna dla szerszej widowni.

Z perspektywy czasu, film niestety zdążył się zestarzeć. Może razić schematyczność fabuł, pretekstowa golizna i przemoc, a także technika animacji. Tym niemniej „Heavy Metal” pozostaje dziełem ważnym, który daje pogląd na to, czym był magazyn „Heavy Metal”, na czym polegał jego fenomen i na to, czym fascynowali się ówcześni twórcy skupieni wokół magazynu. Filmowy „Heavy Metal” stanowi swoisty eksponat muzealny, będący zwieńczeniem nieskrępowanego początku dwóch najważniejszych magazynów komiksowych o tematyce s-f i fantasy w historii gatunku – „Metal Hurlant” i „Heavy Metal”.


HEAVY METAL 2000


W 2000 r. światło dzienne ujrzała kontynuacja „Heavy Metalu” z 1981 r. – „Heavy Metal 2000”. Tym razem inicjatorem całego przedsięwzięcia stał się twórca „Wojowniczych Żółwi Ninja”, i od 1992 r. właściciel magazynu, Kevin Eastman. Fabuła filmu oparta została na komiksie Eastmana i Simona Bisleya „The Melting Pot” z 1995 r. W odróżnieniu od poprzedniej części, film stanowi jedną zwartą całość. Właściwie jedynym elementem łączącym „Heavy Metal 2000” z jego poprzednikiem jest inkarnacja Loc-Nara pod postacią zielonego kryształu.

Do filmu zaangażowano głosy m.in. Billego Idola, Michaela Ironside’a oraz modelki Julie Strain, której fizjonomia posłużyła także za wzór głównej bohaterki. Film zasadniczo stworzony został za pomocą rysunkowej animacji. Jedynie od czasu do czasu twórcy dodali elementy animowane techniką 3D.

Fabuła filmu nie jest zbyt skomplikowana. W czasie prac wykopaliskowych na obcej planecie, jeden z robotników (Michael Ironside) dotyka jaskrawozielonego kryształu, co powoduje, że staje się ogarniętym żądzą zniszczenia psychopatycznym mordercą wszystkiego co się rusza i nie jest mu potrzebne do zrealizowania jego planu – dotarcia do komnaty nieśmiertelności. W tym celu montuje swoją armię zniszczenia i równa z ziemią napotkane planety siejąc strach i pożogę. Jedną z nich jest planeta F.A.K.K.2. Giną wszyscy mieszkańcy, oprócz wojowniczej i seksownej Julie (Julie Strain), która nie spocznie póki nie pomści śmierci najbliższych…

Oprócz nagromadzenia dość drastycznych scen, film nie wyróżnia się niczym szczególnym. Posoka leje się wartkim strumieniem, a główna bohaterka paraduje w nader skąpym stroju, z różnymi rodzajami broni. Z oryginalnego ducha „Heavy Metalu” została jedynie otoczka.

Film ma niewątpliwie jedną mocną stronę – ścieżkę dźwiękową. Na soundtracku zebrano całą plejadę metalowych i rockowych gwiazd m.in. Monster Magnet, Panterę ze świetnym „Immortally Insane”, System Of A Down, Queens Of Stone Age, Machine Head i Billego Idola.

Piotr Skonieczny