LALECZKI

DRUGA SZANSA WYJĄTKOWEGO KOMIKSU

Dawno temu, w usytuowanym na „kresach wschodnich” Rzeczpospolitej Lublinie, grupka entuzjastów komiksu zapragnęła własnego konwentu poświęconego lubianemu przez nich medium. „TRACH!”, bo tak temuż „dziecku” tamtejszych komiksiarzy było na imię, zaliczył dwie edycje w na swój sposób klimatycznych wnętrzach Akademickiego Centrum Kultury „Chatka Żaka”, a przy tej okazji był świadkiem premiery co najmniej kilku tytułów spoza ówczesnego głównego nurtu wydawniczego. Wśród nich szczególnie przykuwającym uwagę był komiks związanego ze wspomnianym grodem Macieja Pałki. „Laleczki”, bo o nich właśnie mowa, nie tak znowuż dawno doczekały się wznowienia wzbogaconego o dodatkowe materiały.

Z miejsca wypada uznać pomysł reedycji za udany, chociażby z tego względu, że pierwsze wydanie pozostaje w praktyce nieosiągalne (choć krążą pogłoski, że w niektórych sklepach sieciowych wciąż można nabyć niedobitki nakładu z 2005 roku). Zresztą i zasięg dystrybucji, podobnie jak w przypadku innych tego typu przedsięwzięć, był z oczywistych względów ograniczony do sklepów specjalistycznych oraz internetu. Ci, którym naprawdę zależało na nabyciu niniejszego tytułu, zapewne nie mieli z tym większych problemów. Gorzej natomiast było z tak zwanym „przypadkowym” czytelnikiem. Być może tym razem dziełko Macieja Pałki (oraz zaproszonych przezeń do współpracy scenarzystów) trafi do nieco szerszego grona odbiorców.

Realia z kart „Laleczek” do szczególnie optymistycznych nie należą. Bliżej nieskonkretyzowany konflikt (zresztą w zaistniałej sytuacji, kogo to interesuje…) pochłonął świat, jaki znaliśmy. Ponad trawioną radiacją powierzchnią Ziemi szybują – niczym latawce – latające wyspy, enklawy nielicznych ocalonych. O tym, co skrywa wnętrze zdewastowanej planety, lepiej nie myśleć. Autor nie omieszkał nas jednak skwapliwie i szczegółowo poinformować w tym temacie na dalszych stronach niniejszej fabuły. Nie trudno się domyślić, jakie spustoszenie pozostawiła wśród ocalonych z zapomnianego konfliktu wspominana radiacja, bo zbyt wiele razy mieliśmy okazje widywać jej opłakane efekty w mniej lub bardziej udanych produkcjach filmowych. A jednak zastosowana formuła graficzna jest na tyle przekonująca, że zdaje się wręcz idealnie dostosowana do zawartej tu treści. Scenariusz „Laleczek” równie dobrze mógłby zrealizować zwolennik maniery fotorealistycznej. Sęk w tym, że wówczas ich wymowa straciłaby wiele na swej sile wyrazu, do cna przesiąkniętej turpizmem. Tymczasem to właśnie tragizm zdeformowanego świata przedstawionego zdaje się kluczowym walorem tegoż tytułu. Wyjątkowo trudno zapałać też sympatią do większości zaistniałych tu postaci, co paradoksalnie świadczy na korzyść tej z założenia przygnębiającej opowieści. Zwolennicy tezy o linearnie kształtującym się rozwoju ludzkości raczej nie mają tu czego szukać.

Pomimo graficznej adekwatności, „Laleczki” sprawiają wrażenie tworu nie tyle w pełni ukształtowanego, co raczej zapisu pewnej drogi twórczej. W warstwie graficznej zbyt wiele tu przypadkowości i odczucia, że autor stąpał po jeszcze nie w pełni pewnym dlań gruncie. Choć gwoli ścisłości wypada przyznać, że część zastosowanych rozwiązań sprawia wrażenie wręcz zjawiskowych. Chwilami ma się odczucie, że wspomniany nie do końca potrafił zdecydować się na wybór formuły ilustracyjnej, którą zamierzał zrealizować ów tytuł i stąd też brak ujednolicenia w tej warstwie. Maciej Pałka zdaje się przeskakiwać z jednej maniery ku innym, czego jaskrawy przykład odnajdujemy w zestawieniu między innymi plansz pierwszej i drugiej z czterema kolejnymi. Ma to swoje dobre strony, bo stanowi ciekawą panoramę warsztatowych możliwości autora. Z drugiej zaś wzbudzać może odczucie głębokiego dysonansu dla zwolenników fabuł zilustrowanych spójną, ujednoliconą stylistyką. Piszący te słowa nie miał niestety okazji zapoznać się z pierwowzorem tegoż tytułu, co umożliwiłoby wyselekcjonowanie pierwotnej warstwy graficznej. Niemniej już przy pobieżnej lekturze da się tu wyodrębnić co najmniej cztery rodzaje zastosowanej taktyki graficznej. Czyżby celowa odmienność w ukazaniu różnych płaszczyzn tej opowieści: rzeczywistości „latających wysp”, zdegenerowanego Babilonu, tudzież pustkowia przemierzanego przez tytułowe Laleczki? Okazjonalny brak pełnej czytelności niektórych kadrów nie wpływa na ogólnie pozytywny odbiór tej opowieści od strony czysto wzrokowej. Zwolennicy realistycznej kreski raczej szczególnie ukontentowani nie będą, niemniej warstwa graficzna „Laleczek” jest na tyle specyficzna (a co za tym idzie – intrygująca), że trudno przejść obok niej obojętnie. Ponadto ogromny plus za klimatyczną okładkę; zwłaszcza w warstwie kolorystycznej.

Druga szansa temuż tytułowi najzwyczajniej się należała i cieszy okoliczność, że za sprawą wzbogaconej reedycji okazję zapoznania się z niniejszym komiksem mają również ci, którym pośród obfitości publikowanych przed pięcioma laty tytułów nie udało się dotrzeć do komiksu lubelskiego twórcy. Świat przedstawiony zdaje się pełny, a tym samym zdecydowanie mający szansę oczarować czytelnika – i to nie tylko zadeklarowanego turpistę. Pytanie, czy Maciej Pałka zdecyduje się w bliższej lub dalszej przyszłości ponownie „zawędrować” do realiów „Laleczek”, które zdają się rzeczywistością na tyle pojemną i sugestywną, że w pełni godną dalszego rozwinięcia…

Przemysław Mazur

„Laleczki”
Scenariusz i rysunki: Maciej Pałka
Scenariusz gościnnie: Bartosz Sztybor oraz Daniel Gizicki i Ireneusz Mazurek
Wydawca: Wydawnictwo Roberta Zaręby (w ramach „Strefy Komiksu”)
Czas publikacji: 10.2010
Okładka: miękka
Format: 16 x 24 cm
Druk: czarno-biały
Liczba stron: 68
Cena: 20 zł