POŻEGNANIE Z „THE BRAVE AND THE BOLD”


Rekwizyt za rekwizytem bat-jaskinia powoli zostaje rozbierana na części. Nikt z obecnych zresztą nie zwraca na to większej uwagi. Doktor Fate ze smakiem zajada się przekąskami, Darkseid dolewa sobie ochoczo ponczu, Music Meister gra coś nastrojowego na pianinie… Nawet zmarły nie tak dawno B’wana Beast wydaje się nieźle rozbawiony, flirtując na boku z Vixen. Herosi jak i łotry gawędzą sobie przyjacielsko, nie zwracając większej uwagi, kto jest po czyjej stronie. Atmosfera wesoła, a jednak trochę smutna… Ostatecznie Batman przemawia do widza i żegna go prostymi słowami: „Good night”. Tak oto prezentują się ostatnie minuty „Batman: The Brave and the Bold” („Batman: Odważni i bezwzględni”). Po trzech pełnych przygód sezonach, serial oficjalnie dobiegł końca…

Osobiście zaliczam się do grona osób, u których nowa, pogodniejsza odsłona „Batmana” zyskała całkiem sporą sympatię. Wiadomo, nie było to dzieło na miarę „Batman: The Animated Series” czy innych ambitnych tworów animowanego uniwersum Bruce’a Timma, jednak nigdy nie odczułem, by „The Brave and the Bold” choć trochę próbował udawać coś, czym nie jest. Przeciwnie, było w nim coś szczerego i autentycznego. Oglądając, miałem szczere wrażenie, że nie jest to kolejny produkt robiony wyłącznie pod zabawki (patrz: niesławny „The Batman”), a coś, co powstało, ponieważ jego twórcy po prostu chcieli zrobić fajny serial składający hołd komiksom, na których się chowali. Zamiast na siłę unikać kiczu, eksponowali go ile wlezie i bawiąc się w najlepsze, wydobywali z odmętów świata DC najbardziej zapomniane postacie. Dla wielu bohaterów był to pierwszy raz, gdy mieli okazję skosztować swoje pięć minut na małym ekranie. Być może także jedyny.

Z każdym nowym odcinkiem coraz bardziej raziła mnie swoboda scenarzystów. Tylko w tym sezonie Batman zmienił się w wampira, walczył ramię w ramię z bohaterem studia Hannah-Barbera, Space Ghostem (sezon wcześniej miał także okazję to robić ze Scoobym Doo). Aquaman wystąpił w sitcomie o codziennym życiu króla Atlantydy, a członkowie Ligi Sprawiedliwości rozegrali mecz baseballa z posępnym zespołem Lexa Luthora. Ilekroć pojawiała się Wonder Woman, towarzyszyła jej piosenka z serialu z Lyndą Carter. Choć dawniej oczka dla fanów były puszczane gdzieś w tle, tu bohaterowie sypią odwołaniami i aluzjami jak z rękawa. W końcu żyjemy w epoce Internetu. To, co dawniej było smaczkiem, który wyłapywali tylko „zaawansowani” fanboye, dziś może poznać każdy po krótkim pobycie na pierwszym lepszym forum dyskusyjnym czy nawet na Wikipedii.

Ostatni odcinek pt. „Mitefall” otwarcie zresztą adresuje wszystkie plusy i minusy serii, wstawiając opinie fanów w usta Bat-Mite’a, który znudzony świadomym kiczem„Brave and the Bold”, postanawia obrzydzić go ludziom, licząc, że telewizja zrobi miejsce dla nowej, mroczniejszej odsłony Batmana. Nie będzie chyba spoilerem, jeśli zdradzę, że cel zostaje osiągnięty, jednak przybysz z innego wymiaru sam strzela sobie w kolano. No bo w jakiej innej wersji przygód Mrocznego Rycerza będzie miejsce dla tak głupiutkiej postaci jak Bat-Mite? Chochlik znika, uśmiechnięty, wypowiadając ostatnie pozdrowienie dla widza. Podobnie autorzy, którzy wiedzieli, kiedy usunąć się na bok ze stylem i duchem typowym dla swojego serialu.

Nasuwa się pytanie, czy „Brave and the Bold” zachowa się w mentalności fanów, czy też zostanie prędko zapomniany (jak „The Batman”). Ciężko stwierdzić. Zapewne w pamięci na długo zapadnie serialowy Aquaman, którego niesmaczna charyzma i wesołkowate podejście do roli herosa stały się cechami, które na nowo uczyniły tę postać barwną i interesującą. Kolejny, cieszący się popularnością i unikatowy dla „B&B” aspekt to numery muzyczne, które po odcinku „Mayhem of the Music Meister” zaczęły pojawiać się coraz częściej. Kto wie, może zainspiruje to kogoś do stworzenia poważnego musicalu o Batmanie?

Widzę coś uszczypliwego w scenie, w której Bat-Mite dowiadując się o końcu serialu, wyrzuca do śmieci swoją obfitą kolekcję zabawek i pamiątek związanych z „Brave and the Bold”. Pozostaje mieć nadzieję, że inni fani nie pójdą za jego przykładem…

PS.
Polecam poszukać na YouTube piosenki „Aquman’s Rousing Song of Heroism”. I zabawne, i słodkie, i świetnie ilustruje wszystko, za co pokochałem ten serial…

Maciek Kur