DAREDEVIL (2003) DIRECTOR’S CUT


222x300

„Daredevil” Marka Stevena Johnsona mógł być idealną ekranizacją komiksu. Autorzy dysponowali wspaniałym punktem wyjścia – komiksem „The Man Without Fear” Franka Millera, który jest niemal gotowym scenopisem i zestawem storyboardów. Nie trzeba było szukać utalentowanych filmowców. Autorzy „Daredevila” – tacy jak Kevin Smith czy sam Miller – są przecież związani ze światem filmu. Niestety, filmowcy obrali trochę inną ścieżkę.

Chociaż jako film obraz Johnsona radzi sobie całkiem nieźle, to jako ekranizacja woła o pomstę do nieba. Inspiracje komiksem Millera są wyraźne, do tego można spędzić cały dzień, oglądając film w kółko i wraz nie wyłapać wszystkich nawiązań i smaczków. Problem w tym, że podczas adaptacji historii na język letniego blockbustera gdzieś uleciał duch oryginału.

Co dokładnie poszło nie tak? Affleck wydawał się dobrym wyborem. Wypisz, wymaluj Matt Murdock. Niestety, grać potrafi tylko w filmach Kevina Smitha. Aktorski marazm dopełnia Jennifer Garner, która nie tylko nie umie grać, ale dodatkowo ani jej wygląd, ani rola nie mają nic wspólnego z Elektrą. Scenariusz filmu całkowicie odarł tą postać z jakiejkolwiek drapieżności i dwuznaczności. Niestety, ten nieumiejętnie zagrany i źle obsadzony duet ostatecznie zarżnął film, bo na drugim planie, pomimo równie skandalicznych odstępstw od oryginału, jest już znacznie ciekawiej.

Colin Farrell jest szalony i równie odrażający, co fascynujący. Kontrowersyjna decyzja o obsadzeniu czarnoskórego Michaela Clarke’a Duncana jako Kingpina opłaciła się, bo król zbrodni w wersji „szacunek ludzi ulicy” jest bardzo charyzmatyczną i ciekawą postacią. Świetna jest jedna z kulminacyjnych scen, w której Kingpin, świadomy, że lada moment u jego drzwi stanie Daredevil, odsyła do domu swoją ochronę. Wychowany na Bronksie sam chce stawić czoła swojemu wrogowi.

Co z tego, że scenariusz garściami czerpie pojedyncze pomysły z Millera, skoro jako całość opowiada chaotyczną i pełną dziur historię, a atmosferze brakuje charakterystycznego mroku? O ile na marne aktorstwo nie ma już rady, o tyle przemontowanie mogło nieznacznie pomóc filmowi. Wersja reżyserska to przede wszystkim dwa nowe wątki. Po pierwsze, poszerzono kwestię wiary Matta i jej relacji z jego nocnym zajęciem. Tym samym film nieznacznie zbliżył się do komiksu. Pojawiła się także zupełnie nowa historia procesu czarnoskórego dilera narkotyków, która przeplata się z głównym wątkiem. Niby nic, ale dzięki temu opowieść stała się mniej plastikowa i bardziej osadzona w brudnej, miejskiej rzeczywistości.

Oczywiście te desperackie zabiegi nie sprawiły, że „Daredevil” ze zlepku fajnych nawiązań stał się dobrą ekranizacją. Jeżeli oryginalna wersja was odrzuciła, to nie ma powodu, żebyście sięgali po wersję reżyserską. Jeżeli jednak widzieliście w kinówce odrobinę potencjału, to tym razem powinniście się bawić jeszcze lepiej.

Ocena wersji kinowej: 4/10
Ocena wersji reżyserskiej 6+/10

W Polsce film można obejrzeć tylko z płyty Blu-Ray.

Mateusz Albin

„Daredevil”
Reżyseria: Mark Steven Johnson
Scenariusz: Mark Steven Johnson
Muzyka: Graeme Revell
Występują:
Ben Affleck
Jennifer Garner
Michael Clarke Duncan
Colin Farrell
Joe Pantoliano
Jon Favreau (tak, ten od Iron Mana)
David Keith
Czas: 103 minuty / 124 minuty