Muszę przyznać, że komiks Romowe Sławomira Zajączkowskiego i Huberta Czajkowskiego zupełnie mnie zaskoczył. Swoim pojawieniem się na rynku, formą wydania, ale przede wszystkim swoją zawartością.
Słowiański frankofon
Romowe jest wydane na modłę frankofońską. Za 30 zł dostajemy 58 stron czarno-białego komiksu w twardej oprawie. Całość (czcionki, projekt graficzny, loga) jest bardzo schludnie i atrakcyjnie zaprojektowana. Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić, to byłaby to kolorystyka okładki. Według mnie brunatno-brązowa całość jest zbyt ciemna i za mało wyróżnia się na tle wszechogarniającej ciemności.
Ważniejsze jest jednak to, co autorzy zawarli pomiędzy okładkami. Głównymi bohaterami opowieści są Wojmir i mnich Jakusz, członkowie drużyny wojów wysłanych przez jednego z mazowieckich możnych do Prus w celu odzyskania relikwii świętego Wojciecha, zamordowanego kilkadziesiąt lat wcześniej w trakcie krzewienia wiary chrześcijańskiej na tamtych terenach. Wplątują się przy okazji w nielichą intrygę z udziałem rozprzestrzeniającego się w okolicy mrocznego kultu, który upodobał sobie czaszkę zmarłego misjonarza jako fetysz.
Słabo eksplorowana część historii
Fabuła skupia się więc na tej części historii naszego kraju, która jest dość słabo znana i raczej rzadko eksplorowana w książkach czy filmach. Wielka szkoda, bo to bardzo ciekawy okres – powoli krystalizuje się państwo polskie, religia chrześcijańska ściera się z wciąż popularnymi pierwotnymi wierzeniami Słowian… Zawsze fascynował mnie ten okres, więc z tym większą radością przyjąłem fabularną otoczkę komiksu. Same wydarzenia przedstawione w komiksie pozostawiają pewien niedosyt. Całość intrygi obraca się wokół nawrócenia jednej z postaci. Nie przekonuje mnie ta przemiana. Zabrakło jakiegoś wyraźniejszego bodźca do nawrócenia, niż przerażenie pogańskimi rytuałami za młodu i zasłyszana przy kolacji opowieść Jakusza o tym, że Chrystus nakazał miłować bliźnich. Ciężko zresztą nazwać to opowieścią, mnich wspomina o Jezusie jedynie w trakcie modlitwy przed posiłkiem.
Bardzo dużo miejsca zajmują opisywane wydarzenia, a bardzo mało poświęcono postaciom, przez to ciężko się przejąć ich losami. Jest to więc niezła opowieść przygodowa, ale odstaje poziomem od większości frankofońskich serii w historycznych realiach, których ostatnio namnożyło się w naszym kraju.
Ciekawy rysunek
Od scenariusza bardziej podobały mi się rysunki. Zmierzają w stronę realizmu, rysownik zachowuje jednak swój lekko zdeformowany styl. Ważne jest, że ludzie wyglądają jak ludzie, a koński grzbiet jak koński grzbiet. Nie wiem, jak głęboko Hubert Czajkowski sięgnął do źródeł, ale, na ile zdolne jest ocenić oko laika, całość zdaje się być wierna historii – nie zauważyłem przedmiotów, strojów, czy innych elementów, które nie pasowałyby do przedstawionej epoki. Zgrzytały za to niektóre zamerykanizowane onomatopeje („yeaaaaaaa“, „thud“, „woop“).
Pomimo swoich wad „Romowe” jest ciekawym komiksem. Możemy się zapoznać z niezłą przygodą osadzoną w realiach bliższych nam niż starożytny Rzym czy karaibskie opowieści o piratach. Warto sięgnąć po ten komiks. Mam też nadzieję, że autorzy stworzą kolejne przygody mnicha Jakusza i Wojmira, w których dane nam będzie ich lepiej poznać. Na końcu albumu zapowiedziano kontynuację pt. Wilcza gontyna. Dobrze, gdyby autorzy doprowadzili to przedsięwzięcie do końca. Pomysł na serię jest ciekawy i sądzę, że nadarzy się okazja, aby poprawić wytknięte przeze mnie niedoróbki. Zbyt wiele powstało w Polsce pierwszych tomów, które nigdy nie doczekały się kontynuacji. Mam nadzieję, że Romowe nie będzie kolejnym z nich. Strona serii i trailer komiksu.
Dziękujemy wydawnictwu za egzemplarz recenzencki.
Konrad Dębowski
„Lux in tenebris, tom 1: Romowe”
Scenariusz: Sławomir Zajączkowski
Rysunki: Hubert Czajkowski
Wydawnictwo: Unzipped Fly Publishing
Data wydania: maj 2013
Wydanie: pierwsze
Liczba stron: 60
Format: A4
Oprawa: twarda
Druk: czarno-biały
Cena z okładki: 30 zł
ISBN-13: 978-83-63715-03-8
Dystrybucja: księgarnie, internet