Moi drodzy, musimy poważnie porozmawiać. Sezon wakacyjny dawno już za nami , a ja nadrabiam zaległości z sierpnia. „Saga” jest ostatnim tytułem, do którego chciałem sięgnąć w to lato. Musimy szczególnie poważnie porozmawiać o tej publikacji od Mucha Comics.

Nie będzie tu sarkastycznych komentarzy. Nie mam zamiaru popisywać się elokwencją. Nie ma tu na to miejsca. 8. tom „Sagi” opowiada o aborcji. Chcę o niej poważnie z wami porozmawiać. Chcę, by wasza uwaga skupiła się na tym jednym temacie. Nie będę ukrywał, że w recenzji poprzedniego tomu uznałem, że „Saga” straciła swój rewolucyjny charakter. Po czym autorzy przedstawili nam tom ósmy. Nie pozostaje mi powiedzieć nic innego niż: „Przepraszam”.

Jeżeli komiks, medium bądź co bądź rozrywkowe, porusza tak trudny temat jak aborcja, może to zrobić na dwa sposoby. Dobry albo zły. Sposób zły to komiks, który szuka sensacji. Albo taki, który wpada w patetyczny ton. To powoduje, że staje się niestrawny. Aborcja dzieli całe społeczeństwa, rodziny czy domy. Łatwo jest uczynić z tego temat sensacji. Tani sposób na podkręcenie atmosfery. To nie sprzyja merytorycznej dyskusji. To uniemożliwia refleksję. Jeżeli chcesz rzetelnie przedstawić problem społeczny, musisz stworzyć przestrzeń do dyskusji. To właśnie udało się autorom 8. tomu. „Saga” zawsze była postępowa. Odrobinę skręcająca na lewo i kontrowersyjna. Seria ma przesłanie wyraźnie antywojenne, pacyfistyczne. Tworzy bohaterów o odmiennej seksualności niż powszechnie uznawana za właściwą przez konserwatystów. Tak naprawdę w tomie, który dotyka problemu aborcji, również przedstawiono szerzej postać transgender. I nie mogę powiedzieć nic innego, niż że do tych tematów autorzy podeszli z ogromnym taktem. Pisząc, rysując ten komiks, zrobili to dobrze. Bez zadęcia, sensacji czy taniego poklasku.

Mnie komiks wbił w ziemię już od samego początku. Tak jak pierwszy tom. Otworzył swoje kadry kontrowersyjnym obrazem. To nie to samo uczucie jak na początku. Wtedy czułem raczej radość. Ktoś wreszcie, w pierwszym tomie, w prawdziwy sposób pokazał, jak cholernie ciężką pracą jest rodzenie. Tym razem uczucia mi towarzyszące były diametralnie inne. Odczuwałem ogromny smutek. Szok i zdziwienie, ale przede wszystkim smutek. I dobrze. Mamy do czynienia ze świadomym prowadzeniem czytelnika. Autorzy, Brian K. Vaughan i Fiona Staples, ustawili scenę jak w teatrze. Budowali linię fabularną przez kolejne części, by przedstawić tę historię. Wszystko zaczyna się od prostych słów: „Czołem, przybysze”. Nie wyobrażam sobie lepszego rozpoczęcia. Dodatkowo, jeśli zestawimy to wesołe przywitanie, skierowane bezpośrednio do nas, z wielkim napisem „Witamy – Miasto aborcji”, gwarantuję wam, że poczujecie przynajmniej lekki dyskomfort.

W poprzednim tomie Alana poroniła. Dziecko umarło w brzuchu matki. Tak się czasem zdarza. Nienarodzone życie jest kruche. Mimo że pierwsze dziecko Alany i Marko przeżyło dosłownie na linii frontu, drugie nie miało tyle szczęścia. Fabuła wymagała czegoś innego. To otworzyło przed autorami i nami ‒ odbiorcami ‒ nowe możliwości. Tak dwójka artystów utworzyła przestrzeń, o której wcześniej mówiłem. Przestrzeń do dyskusji, spokojną, nieco mniej kontrowersyjną i ze stonowanymi emocjami. Śmierć dziecka nie obciąża tak bardzo naszych sumień. Nie jest tak kontrowersyjna. Przynajmniej dla większości z nas. Nie ma znaczenia, że z medycznego punktu widzenia stan, który opisuje komiks, nie jest do końca zgodny z rzeczywistością. Sztuka tworzy iluzję realności. Komiks w tym wypadku jest teatrem odgrywanym przed nami. Służy stawianiu pytań, poznaniu punktów widzenia oraz wzbudzaniu emocji. Przede wszystkim współczucia. Autorzy wiedzą, co robią, tak rozpoczynając opowieść. Wysyłają nas w kolejną podróż. Muszę przyznać, że nie wiedziałem, jak się skończy, ale na pewno skłoniła mnie do przemyśleń.

Sztuka, w tym również komiks, pozwala nam przeżywać doświadczenia niedostępne w ramach normalnego życia. Uważam, że ósmy tom „Sagi” stanowi bramę do alternatywnego świata. Pozwala nam wyruszyć drogą, która daje nam możliwość odczuwania tego, co nasi bohaterowie. Na chwilę spojrzeć na wszystko ich oczami. Przeżywać ich ból, ich rozterki. Wszystko to bez konieczności stawania przed takim problemem jak aborcja. W ramach refleksji nad komiksem możemy jednak ocenić, zastanowić się nad wyborami, jakich dokonali bohaterowie. Oraz nad tymi, których dokonalibyśmy na ich miejscu. „Saga” początkowo wytycza kurs, steruje fabułą, nie daje łatwych odpowiedzi. Zawiesza pytania, pozostawiając je otwarte. Nie pokazuje tylko jednej możliwości albo raczej nie zamyka się na argumenty drugiej strony. Dlatego uważam, że jest komiksem co najmniej dobrym. Wartym waszej uwagi. I nie zamierzam popadać w pompatyczny ton. Autorom udało się go uniknąć, może i mnie się uda.

Ostatnio duet odpowiedzialny za „Sagę” ogłosił dłuższą przerwę. Dotyczy to oczywiście wydania amerykańskiego. W Polsce czeka nas przed nią przynajmniej jeszcze jeden tom. Całe szczęście. Jeżeli będzie tak dobry jak tom ósmy, możecie kupować go w ciemno. Mucha Comics zapowiedziała publikację na wiosnę 2019 roku. To dużo czasu, aby przemyśleć ten album. Oczywiście możecie zbagatelizować to przesłanie. Uznać za nieciekawe, a sam problem aborcji za mało istotny. W komiksie są również inne wątki. Równie dobrze skrojone. Nadal uważam, że powinniście poważnie porozmawiać o tej publikacji. Nie dlatego, że nawiązuje do spaghetti westernów. Nie dlatego, że w sposób oczywisty rozwija drugoplanowe postacie. Nawet nie dlatego, że porusza problem aborcji. Przede wszystkim zachęcam was do tego, bo robi te wszystkie rzeczy jednocześnie. I robi to dobrze. Dla mnie to wystarczające, żeby ten komiks był godny mojej uwagi. Mam nadzieję, że również waszej.

Dziękujemy Mucha Comics za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Rafał Pośnik

 

Tytuł: Saga tom 8

   Scenariusz: Brian K. Vaughan

Rysunki: Fiona Staples

Tłumaczenie: Jacek Drewnowski

Wydawnictwo: Mucha Comics

Premiera: 31 sierpnia 2018 r.

Liczba stron: 152

Format: 168 x 257 mm

Oprawa: twarda

Papier: kredowy

Druk: kolor

ISBN 978-83-65938-22-0

Wydanie pierwsze

Cena okładkowa: 59 zł