Non Stop Comics cały czas udowadnia nam, że nazwa wydawnictwa zobowiązuje, i nie zwalnia tempa. Co miesiąc pojawiają się kolejne tomy, zarówno kontynuacje serii, jak i nowe pozycje. „Monstressa: Przystań”, czyli trzeci tom znanej nam serii, pokazuje, że wydawnictwo wie, co robi, i wydaje serie, które utrzymują swój początkowy potencjał i zaskakują czytelnika.

Długo zbierałem się do napisania tego tekstu. Zwłaszcza w porównaniu do recenzji poprzednich tomów „Monstressy”. Nie było to spowodowane moim lenistwem czy też złą jakością komiksu. Co to, to nie. Poczułem chyba jednak efekt tego, o czym wspominali niektórzy recenzenci przy poprzednich tomach serii. Widzicie, „Monstressa” bowiem, pomimo tego, że to komiks, ma cechy narracji książkowej. O fabule niespiesznej, momentami pogmatwanej, jak np. w „Grze o tron”, gdzie zależności pomiędzy poszczególnymi bohaterami, frakcjami przenikają się, a czytelnicy wchodzą w świat zastany tej drobiazgowo zaplanowanej opowieści. Świat stworzony przez Marjorie M. Liu powala rozmachem i stworzoną mitologią. Blisko jej pod tym względem właśnie do wspomnianej „Gry o tron” czy też Tolkienowskiego Śródziemia. Stąd, jako że akcja posuwa się stosunkowo powoli, nieco ciężko napisać coś nowego, co nie zabrzmi jak pusty pean. A momentami też, gdy do serii wraca się po dłuższej przerwie, człowiek po prostu się gubi. 

Monstressa 3 - przykładowa plansza

Monstressa 3 – przykładowa plansza

 

Bezpieczna przystań pełna komplikacji

Maiko, nasza główna bohaterka, wciąż ucieka przed tymi, którzy pragną ją pojmać, zniewolić i wykorzystać do własnych celów. Trafia do miasta Pontus, któremu do tej pory udało się zachować neutralność w tym zdawałoby się już odwiecznym konflikcie. To dzięki technologii stworzonej przez Królową-Szamankę – postać owianą taką legendą, że gdyby nie dowody na jej istnienie, mogłaby być mityczna. Okazuje się jednak, że nie ma nic za darmo. Tytułowa przystań nie jest aż tak bezpieczna, a nowi sojusznicy są bardzo interesowni.

Monstressa: Przystań” jest zdecydowanie najprostszym tomem, jeśli chodzi o rozwój fabuły, z jakim do tej pory mieliśmy do czynienia. Marjorie M. Liu pokazała nam już wszystkie najważniejsze elementy świata przedstawionego. Intrygi, politykę i poznawanie wszelkich relacji między różnymi frakcjami mamy teoretycznie za sobą. Teraz musimy się po prostu orientować. To nie oznacza, że nic się nie dzieje, o nie. W trzecim tomie serii jest najwięcej akcji. Związanej głównie z ultimatum, które dostaje główna bohaterka. Albo pomoże ponownie uruchomić tarczę, która gwarantowała Pontusowi niezależność, albo może się wynosić.

Monstressa 3 - przykładowa plansza

Monstressa 3 – przykładowa plansza

 

„Monstressa” jest rozpisana niczym fabuła japońskiej gry RPG, skojarzenia z „Final Fantasy” czy też „Golden Sun” nasuwają się same. Odwołując się do tego typu prowadzenia fabuły, można by powiedzieć, że „Przystań” jest nieco jak poboczne zadanie. Takie, które wciąż zajmuje gracza, ale pozwala odetchnąć od ciężaru głównego wątku. Pomimo tego, że wciąż jest z nim powiązane.

Powrót do przeszłości

Dzięki zmierzeniu się Maiko z dziedzictwem jej przodkini, a tą w istocie była Królowa-Szamanka, mamy okazję poznać nieco odległą przeszłość. Jakże ważną jednak dla teraźniejszości, także dlatego, że poznajemy bliżej postać demona, którego los związał z naszą główną bohaterką. Widzimy, jakie relacje łączyły go z dawną władczynią i poniekąd jak przekładają się one na losy Maiko.

Dzięki tej podróży w czasie nieco lepiej możemy odnaleźć się w skomplikowanej rzeczywistości, jaką stworzyła Marjorie M. Liu. Pomimo sporej ilości akcji (rewelacyjnie zilustrowanej, ale o tym zaraz) możemy wręcz złapać oddech. Chociaż oczywiście wciąż przed nami wiele tajemnic i pytań, to odpowiedzi na niektóre z nich zdają się być coraz bliżej. Na wyciągnięcie ręki.

Monstressa 3 - przykładowa plansza

Monstressa 3 – przykładowa plansza

 

Wizualnie wciąż zachwyca

Jak zapewne wcześniej wspominałem, rysunki Sany Takeda są powodem, dla którego w ogóle zainteresowałem się tym komiksem. Zachwyciła mnie jej kreska, dbałość o szczegóły, bogate tła i czerpanie z tak wielu różnych szkół, tradycji. Niestety czasem ta staranność o najdrobniejsze elementy zanika. To najprawdopodobniej efekt konieczności pracy „z zegarkiem w ręku”. Nie jest to coś, co bardzo rzuca się w oczy, rysunki Takedy wciąż są fantastyczne i niesamowicie budują atmosferę świata i całej serii. Po prostu z kronikarskiego obowiązku trzeba ten fakt odnotować.

Wydanie trzeciego tomu „Monstressy” niczym się nie różni od poziomu regularnych serii, do którego zdążyło nas już przyzwyczaić Non Stop Comics. Polskie wydanie w niczym nie ustępuje oryginalnemu, porównałem z tomami stojącymi na półce. Hylę także czoła przed pracą tłumaczki. Podziwiam to, że się nie pogubiła w tej ilości terminologii i  nazw własnych.

Niedawno „Monstressa” zdobyła aż trzy Nagrody Eisnera i Nagrodę Harveya dla najlepszego komiksu roku. Wydaje mi się, że są to wyróżnienia uzasadnione. To tytuł równy, który nieustannie trzyma poziom i zachwyca spójnością. Z ambicjami i wielowątkowością, która potrafi zaskoczyć czytelnika. Chociaż momentami także zmęczyć. Niemniej, po lekturze każdego z tomów nie mogę się doczekać, by poznać dalsze losy Maiko i jej kompanów.

POLSKIE WYDANIE: Non Stop Comics
RYSOWNIK: Sana Takeda
WYDAWCA ORYGINALNY: Image Comics
OKŁADKA: miękka
SCENARZYSTA: Marjorie Liu
DRUK: kolor
TŁUMACZENIE: Paulina Braiter-Ziemkiewicz
ILOŚĆ STRON: 152
FORMAT: 170x260mm