To nie jest dla mnie najlepsza końcówka roku. Jeżeli chodzi o komiksy, jest podobnie. Najnowsze „Uncanny X-Force od Mucha Comics nie poprawia tej sytuacji. Po lekturze trzeciego tomu czuję się oszukany. I to bardzo. To najsłabszy komiks, po jaki sięgnąłem w tym roku. Nic nie wskazuje, że będzie lepiej.

 

Moje nadzieje przed lekturą a prawo serii

„Uncanny X-Force: inny świat” to rzeczywiście nie moja bajka. Prawdopodobnie jest tak dlatego, że gdy czekałem na najnowszy tom przygód drużyny zabójców X-men, miałem konkretne oczekiwania. Liczyłem na naprawdę ciekawy album poświęcony procesowi Fantomexa. Miałem nadzieję, że pojawienie się tak kultowej postaci jak Kapitan Brytania zagwarantuje wysoki poziom. Seria miała szansę odbić się od dna za sprawą nowego rozdania. Mogła dzięki pojawieniu się nowych herosów zmienić w sposób znaczący kształt drużyny.

Byłem gotowy zaryzykować i dać temu tytułowi kolejną szansę. Wszystko po to, by zobaczyć korzenie Elizabeth Braddock – Psylocke. Moje nadzieje okazały się płonne. Scenarzyści po raz kolejny nie sprostali zadaniu, zupełnie jak gdy mierzyli się ze spuścizną Archangela. Po prawdzie, tym razem poszło im znacznie gorzej.

Dlaczego Kapitan Brytania jest cool i lepiej czytać Alana Moore’a

Kapitan Brytania, Brian Braddock, to jeden z najdziwniejszych bohaterów Marvela. Jest strażnikiem rzeczywistości, spadkobiercą Merlina. Archetypem Króla Artura w uniwersum Marvela. Jest też bratem Psylocke, która również miała tytuł obrońcy Albionu. Sam Brian Braddock ma więc status postaci kultowej. Jest mitycznym herosem Anglii, którego wspomaga cały Panteon. I właśnie on, Kapitan Brytania, pojawia się, by ukarać Fantomexa. Położyć kres zbrodniom X-Force i ocalić duszę swojej siostry. Co mogło pójść nie tak?

Generalnie – wszystko. Opowieść miała potencjał, by stać się ważna i istotna. Mogła poruszać takie kwestie jak wina, walka o wyższe dobro. Mogła roztrząsać problem: czy cel uświęca środki? Zamiast tego dostajemy historię, która nie ma nic do powiedzenia. Sam proces Fantomexa nie jest wart nawet tych trzech kadrów, które mu poświęcono. Dlatego lepiej wziąć do ręki inny komiks z Kapitanem Brytanią w roli głównej – „Zakręcony świat” Alana Moore’a. Wyszedł po polsku i jest dostępny na rynku. Obecnie fan komiksu w naszym kraju ma dość szeroki wybór pozycji superbohaterskich. Zazwyczaj są to publikacje stojące na wysokim poziomie. Nie tym razem. „Uncanny X-Force” to typowy amerykański średniak.

To nie jest kraj dla amerykańskich średniaków

Problem w tym, że rynek polski różni się od amerykańskiego. To widać po lekturze „Innego świata”. Album w Stanach mógłby zostać przykryty przez inne tytuły, które wychodzą w tempie zatrważającym. Nasz rodzimy rynek, mimo że wychodzi bardzo dużo tytułów, nie jest tak duży. „Uncanny X-Force” tom 3 ma wszystko, co komiks powinien mieć. Po pierwsze, luźno nawiązuje do zdarzeń z poprzedniego albumu. Po drugie, skupia się głównie na akcji i prostej rozrywce, pomijając głębokie rozważania filozoficzne.

Tak naprawdę, sprowadza te rozważania do infantylnego poziomu. Tezy, którą trzeba udowodnić i powtarzać w kółko. „To była dobra decyzja, na moim miejscu zrobiłbyś to samo”. To gwarantuje łatwy przekaz, zrozumiały dla odbiorcy.  Historia z „Uncanny X-Force”  jest prosta, dość płaska, przewidywalna , gdzie dużo jest nawalanki. I tylko tyle. Polscy wydawcy, w tym sama Mucha, do tej pory oferowali nam często wisienki z amerykańskiego rynku superhero, o bardziej złożonej fabule. Dlatego na ich tle ten komiks rozczarowuje. Wypada słabo.

 

„Inny świat” czyli wielcy źli w świecie wróżek

Akcja „Uncanny X-Force” tom 3 dzieje się w kilku rzeczywistościach, a szkoda. W albumie znajdują się materiały opublikowane pierwotnie w formie zeszytowej w „Uncanny X-Force” #19.1, 20-24 oraz „Fear Itself: Uncanny X-Force #1–3”. Po pierwsze, nie są to historie ze sobą przesadnie związane. Po drugie, „Inny świat” zajmuje tylko kilkanaście stron, a cały album zahacza o świat Apokalipsa oraz naszą rzeczywistość.

Powiem szczerze, wolałbym, by scenarzyści skupili się na jednym, a nie rozmieniali się na drobne. Szczególnie że obietnica, jaką niesie ze sobą tytuł tomu, nie została spełniona. Nie chcę poszatkowanych bez ładu i składu pojedynczych historii. Zaburzonego układu fabuły, gdzie część albumu dzieje się przed wydarzeniami z drugiego tomu. „Fear itself”, wielkie wydarzenie Marvela znane polskiemu odbiorcy, zostało wepchnięte tu, z mojej perspektywy, na siłę. Nie wnosi nic. Można byłoby je wydać jako oddzielny, krótki album. Taki jak np. Wielka Kolekcja Marvela.

W mitologii celtyckiej „Inny świat” ma ogromne znaczenie. W „Uncanny X-Force” nie za bardzo. Raczej, jest przerywnikiem bez znaczenia. Służy przede wszystkim, usprawiedliwieniu romansu między dwoma członkami zespołu. Romansu, który jest drewniany i źle napisany. Wcześniejsze tomy relacje między Psylocke a Fantomexem przedstawiały go lepiej. Jak na moment kulminacyjny, zdobycie panny Braddock, jest on raczej rozczarowujący. Bez fajerwerków, bez emocji, mimo ogromnej ilości wybuchów i walki w tle ‒ akcji rodem z kiepskiej sesji D&D. Można było postarać się bardziej.

Ostatni sprawiedliwy – zeszyt o numerze „Uncanny X-Force” #24

W przeciwieństwie do wszystkich jedna historia w „Uncanny X-Force” zasługuje na waszą uwagę.  Jest to historia polowania na Icemana. Krótka, konkretna, z ogromną mocą. Wybija się na tle pozostałych. Tak powinno się tworzyć opowieści dla tej serii. Po to powstało Uncanny X-Force. Miejmy nadzieję, że kolejny tom będzie właśnie taki. Inaczej nie wróżę nic dobrego temu tytułowi. Będę czekał, zobaczę, czy moje obawy się potwierdzą.

Dziękujemy wydawnictwu Mucha Comics za egzemplarz do recenzji.

Rafał Pośnik

 

Uncanny X-Force – 3. Inny świat

Wydawnictwo: Mucha Comics

11/2018

Tytuł oryginalny: Uncanny X-Force:

Wydawca oryginalny: Marvel Comics

Liczba stron: 200

Format: 180 x 275 mm

Oprawa: twarda

Papier: kredowy

Druk: kolor

ISBN-13: 9788365938268

Wydanie: I

Cena z okładki: 75 zł