Czy można uczyć historii, wykorzystując komiksy? Tak. Wręcz należy. Czy “Pochód zimowy 1918-1920. Epopeja 5. Dywizji Syberyjskiej” spełnia ten cel? Tak. Pod warunkiem, że należycie do jednej, konkretnej grupy odbiorców. Ale o tym na końcu.

Album opowiada o morderczej wędrówce 5. Dywizji Syberyjskiej. Ich przemarsz przez ziemie rosyjskie, potyczki z Bolszewikami, czy ochronę wycofującej się ludności cywilnej.  Nie ulega wątpliwości, że był to nieludzki wysiłek, okupiony wieloma istnieniami. Pytanie tylko, dlaczego ciągle jeszcze nie potrafimy opowiadać o swoich bohaterach w sposób, który zainteresuje tylko jedną grupę czytelników?

Pochód zimowy 1918-1920. Epopeja 5. Dywizji Syberyjskiej – okładka

Zanim przejdziemy do tego, co to za grupa, przyjrzyjmy się, co tu mamy. Krzysztof Wyrzykowski i Sławomir Zajączkowski stworzyli wiele albumów komiksowych, które opowiadają o historii Polski. Dość wybiórczo, bo odnoszących się do historii po 1939 roku i wokół ludzi uznanych za bohaterów, w większości tragicznych. Dodatkowo, panowie mają na koncie sporo publikacji teoretycznych, w których opowiadają o medium, jakim są komiksy. Mamy więc teorię połączoną ze specjalizacją. Jednak jeśli rzucimy okiem na „Pochód zimowy 1918-1920. Epopeja 5. Dywizji Syberyjskiej”, można odnieść wrażenie, że teoria, którą szerzą panowie, sprowadza się do tego, jak wywołać depresję wśród czytelników.

Nie musisz myśleć o śmierci. Przypomnimy Ci.

Problem z zaangażowaniem się w tę lekturę polega na tym, że jest niezwykle ciężka. Nie mówię tu jednak o celowych zabiegach, ale o warsztacie, albo brakach w nim. Jest topornie i ciężko. W warstwie wizualnej dominuje paleta barw wybranych przez człowieka, który nie wierzy już w to, że jutro może przynieść coś dobrego. Jest brunatno, szaro i brudno.

Oczy czytelnika odpoczywają w momentach, kiedy na stronach komiksu spada śnieg. Wtedy w kadrach pojawia się odrobina oddechu w postaci bieli i błękitu. Rysunki są miejscami poprawne, a w przedstawianiu potyczek nawet dynamiczne. Niestety konieczność zachowania wierności przedstawionych postaci ich pierwowzorom podniosła poprzeczkę ponad możliwości rysownika.   

Było ciężko. Dosłownie

Zanim w dzwony uderzą ci, którzy nie pozwalają powiedzieć złego słowa o bohaterach komiksu, uspokajam. Nie mówimy tu o prawdzie historycznej czy historycznej fikcji. Nie ustalamy, kto był bohaterem, a kto zdrajcą. IPN i tak wyręcza nas w tej kwestii, wystarczająco często zmieniając zdanie.
Przedmiotem tej recenzji jest komiks. Nie prawda bądź jej brak.

A komiks pod kątem scenariusza i prowadzenia narracji kuleje. Po pierwsze, wygląda to momentami tak, jakby autor scenariusza i rysownik pracowali nad tym albumem korespondencyjnie i to z pomocą Poczty Polskiej. Dialogi rozjeżdżają się z kadrami, a akcja nie do końca pokrywa się z warstwą wizualną.

Do 20 strony akcja praktycznie nie istnieje. Jest urywana i chaotyczna. Nie buduje napięcia i widzimy, że autorzy nie potrafili znaleźć patentu na prowadzenie opowieści. Jest dwóch głównych bohaterów, których losy splatają się i którzy krążą wokół wątku syberyjskiej odysei. Jest też niestety spory problem z utrzymaniem uwagi czytelnika, przez nieścisłości, niedociągnięcia i bałagan w relacji między nimi a tłem zdarzeń.

Kim więc jest ta grupa odbiorców?

To miłośnicy historii Polski. Jeśli czytasz z wypiekami na twarzy książki historyczne, to odyseja syberyjsa jest dla Ciebie. Jeśli na ścianach zamiast piłkarzy wolisz wieszać żołnierzy, to zdecydowanie komiks dla Ciebie.
W przeciwnym razie ten album będzie jak wypracowanie ucznia. Schematyczny, szablonowy, nieporywający. Mimo że historia tu przedstawiona aż prosi się o lepsze uhonorowanie.  

Wydawnictwo: Instytut Pamięci Narodowej, IPN
1/2019
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 64
Oprawa: miękka
Numer ISBN: 9788380985032
Kod paskowy(EAN): 9788380985032

Dziękujemy wydawnictwu IPN za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Polecamy też wydarzenia, podczas których można o komiksach IPN dyskutować na żywo.